WIELKA KSIĘGA KLARY, Marcin Wicha

IMG_4637

f272ca9d-wielka-ksiega-klary

Wielka księga Klary Marcina Wichy
z ilustracjami Zosi Dzierżawskiej
Wydawnictwo Mamania, 2019

Nie ma co ukrywać: jestem drętwa. To właściwie żaden sekret; jeśli ktoś zagląda tu regularnie, dawno mógł dojść do podobnych wniosków. Na blogu nie znajdziecie recenzji literatury typowo rozrywkowej. Łatwo się wzruszam (Na filmach – zaczęło się od Króla Lwa, i podczas lektury – chowanie łez w rękawach i po kieszeniach w komunikacji miejskiej idzie mi coraz lepiej. Ostatnio spłakałam się na finale popularnego programu kulinarnego dla dzieci – nie pytajcie. Albo kiedy ktoś zrobi coś bezinteresownie dobrego, a przynajmniej gdy taki jest mój osąd danej sytuacji.), za to nie cierpię komedii, kabaretów czy – bądźmy światowi! – stand-upów. Ostatnio gdzieś przeczytałam, że człowiek z natury jest istotą płaczącą, a śmiać musi się nauczyć… Toteż ja się wciąż uczę. Ostatniej lekcji udzielił mi Marcin Wicha.

 

Wielka księga Klary Marcina Wichy jest na poły książkową nowością, na poły wznowieniem. Dwa tomy opowieści dziewczynki (Klara. Proszę tego nie czytać (2011) i Klara. Słowo na „szy” (2012)) pierwotnie wydała Czarna Owca. Wówczas książki ilustrował sam autor. W Wielkiej Księdze, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Mamania, przeczytamy także nową, trzecią część dziennika pt. Klara… i żarty się skończyły. Za stronę graficzną całości odpowiada ceniona ilustratorka Zosia Dzierżawska. Muszę przyznać, że o tym, iż Marcin Wicha debiutował jako autor książek dla dzieci (choć nie do końca – o czym później) dowiedziałam się mimochodem, pracując nad tekstem o jego twórczości. Po historię Klary sięgnęłam jednak dopiero teraz. A dzienniki dziewięciolatki mieszkającej z rodzicami i Młodszym, czyli bratem-alergikiem, przez którego Klara nie może mieć psa (pierwsza myśl: Matko, to o mnie i mojej rodzinie!) są zdecydowanie warte poznania. Otrzymujemy pamiętnik skrywający szkolne i rodzinne historie zwyczajnej dziewczynki, która spisuje swoje przeżycia w nadzwyczaj zabawny sposób. Można go czytać zarówno jako spójną całość, jak i na wyrywki. 

IMG_4724

Dzienniki Klary nadają się do lektury dla całej rodziny. Nie sprawdzałam tego w praktyce, ale jestem pewna, że głośne czytanie tej książki przyniosłoby kupę śmiechu tak dzieciom, jak i dorosłym. Jest to literatura familijna przede wszystkim dlatego, że trudno mi się wyobrazić, aby osoba w jakimkolwiek wieku musiała się do niej zmuszać. Co innego będzie interesujące dla dziecka, co innego dla jego rodzica, jednak ten zbiór swoistych scenek rodzajowych z codzienności Klary i jej rodziny nie pozostawi nikogo obojętnym. Wymienię kilka: wspólne przygotowywanie ważnego szkolnego projektu wieczór wcześniej, klasyczne gubienie drogi podczas wakacyjnej podróży czy obowiązek przyniesienia do szkoły zupełnie nowych śmieci do zrobienia ekologicznych przebrań.

[Po wywiadówce, tfu, dniu otwartym] – Pan od etyki zrezygnował.
– Co mu zrobili?
– To co zwykle. Jeździli ławką po klasie, a potem uciekli na korytarz. Pani od religii powiedziała, że tez by odeszła, ale liczy, że jak dotrwa do wakacji, to zostanie świętą. Aha, zajęć teatralnych już nie będzie.
– Pani odeszła? – jestem zaskoczona.
– Dostała rolę w serialu. Co gorsza, obiecała, że jak się ustawi w show biznesie, to poszuka czegoś dla pana od rzeźby. Wygląda na to, że w drugim półroczu dzieci będą miały głównie KZIN i świetlicę.
– Jaki zin? – tata nie dosłyszał.
– No wiesz, takie zintegrowane coś-tam, coś-tam, co teraz jest zamiast polskiego, rachunków, śpiewu i przyrody – wyjaśnia mama.
– W przedszkolu jeden chłopiec też pokazywał przyrodę. – Mój brat włączył się do rozmowy.
– Obawiam się, że to było przyrodzenie – wzdycha tata.

Nie oznacza to jednak, że Wicha nie przemyca w Księdze ważkich kwestii. Pewnie przynajmniej niektóre pozostaną niewidoczne dla młodszego czytelnika, jednak dorosły w mig dostrzeże przenikliwą diagnozę naszego społeczeństwa. W lekkich, niewinnych historiach odnajduję Wichę-felietonistę (jeśli nie czytaliście jego felietonów z Pisma, naprawdę warto to nadrobić), który z właściwą sobie swadą punktuje absurdy polskiego systemu edukacji, skrajny konsumpcjonizm z przemysłem turystycznym na czele czy promowanie ekologicznego stylu życia będące nierzadko na bakier z tym, co naprawdę dobre dla naszej planety. Autor wyśmiewa owcze podążanie za trendami i stawia pod rozwagę nieobecność kobiecych postaci w szkolnej podstawie programowej. Wszystko to kryje się w słowach rezolutnej dziewięciolatki, która rejestruje zdarzenia i wypowiedzi swoje i bliskich. Źródła komizmu są różne – ja najczęściej odnajdywałam w opowieściach Klary siebie ze szkolnych lat, ale śmiech wywołują także dziecięce wpadki językowe i łagodna, humorystyczna satyra wspomnianych aspektów polskiej rzeczywistości. Warto podkreślić jeszcze jedną rzecz: Wicha odnosi się do swoich bohaterów z taką życzliwością, że czytelnik także myśli o nich ciepło. Chawiczewskich nie da się nie lubić. Co więcej – w tych postaciach rozpoznacie siebie.

IMG_4720

Chętnie sięgam po literaturę dla dzieci, jednak zupełnie inną niż dzienniki Klary. Szczególnie cenię książki pomagające młodemu czytelnikowi rozwiązać jakiś problem, mające uwrażliwić go na inność, pokazać okrucieństwo wojny. Nierzadko mocno metaforyczne i abstrakcyjne. To także piękne przedmioty, o których nie boję się mówić w kategoriach dzieła sztuki. Bez dwóch zdań takie książki są wartościowe i potrzebne. Czasem mam jednak wątpliwości, czy projektowanym odbiorcą tych pozycji jest dziecko (np. gdy dominują ilustracje w przygaszonych barwach, naprawdę smutne i ponure – mnie zachwycają, ale myślę, że w dzieciństwie mogłyby budzić we mnie mnie strach, a w konsekwencji niechęć). Brakowało mi takiej klasycznej opowieści, która skraca dystans, pozwalając bez wysiłku utożsamić się z bohaterami. Pozbawionej dydaktycznego smrodku, napisanej tylko i aż po to, by świetnie bawić się podczas lektury. Kiedy ja byłam dzieckiem, taką rolę spełniały kultowe już przygody Mikołajka. Wicha w niczym nie ustępuje Gościnny’emu. Sięgnijcie po Wielką Księgę Klary, bez względu na to, ile macie lat. Jeśli mnie rozbawiła, Wy powinniście płakać ze śmiechu.

IMG_4721

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawnictwa.