KAFKA (Mairowitz&Crumb), ZAMEK (Kafka, Mairowitz&Jaromir 99)

IMG_7601

W ostatnich latach Kafka wraca pod strzechy i na salony. Powstają nowe tłumaczenia, ukazują się kolejne wybory jego (m)nie(j)znanych w Polsce utworów, wydania krytyczne. I komiksy. Jesienna premiera graficznej biografii Franza Kafki wzbudziła ożywienie wśród czytelników, krytyków i blogerów. Warto przypomnieć, że nie jest to pierwszy na naszym rynku komiks poświęcony twórczości praskiego autora – w 2014 roku ukazała się komiksowa adaptacja Zamku. Wspólną dla obu książek jest postać scenarzysty, Davida Mairowitza. Leciwy już Amerykanin (ur. 1943) jest autorem scenariuszy komiksów poświęconych twórczości i życiu takich autorów jak: Albert Camus, Wilhelm Reich czy Franz Kafka. Nie będzie chyba nadużyciem stwierdzenie, że ten ostatni szczególnie Mairowitza zafascynował, czego owocem są trzy wydawnictwa: Kafka for begginers / Introducing Kafka (polski tytuł: Kafka), The Castle (Zamek) i The Trial („Proces”; komiks nie został wydany w Polsce). Co ciekawe, za stronę graficzną każdego z nich odpowiada inny rysownik.

Kafka Davida Zane’a Mairowitza (scenariusz) i Roberta Crumba (rysunki)
z angielskiego przełożyła Zofia Ziemann
Słowo/obraz terytoria, 2019 (data światowej premiery: 1993)

Poświęcony życiu i twórczości Franza Kafki komiks ukazuje się w Polsce z dwudziestosześcioletnim poślizgiem. Książka Kafka for begginers (wydawana także jako Introducing Kafka) została pomyślana jako jedna z części serii powieści graficznych przybliżających postaci najbardziej wpływowych autorów XX wieku. Nie ulega wątpliwości, że Kafka do takich należy. Informacja o oryginalnym wydaniu i założeniach serii jest o tyle istotna, że, jak sądzę, broni książkę przed zarzutem wtórności i powierzchowności treści.

Komiks duetu Mairowitz&Crumb w bardzo zręczny i spójny sposób przedstawia biogram i najważniejsze dzieła Kafki. Mamy zresztą do czynienia z autorem, w przypadku którego życie było nierozerwalnie związane z twórczością. Wszystko, co wyszło spod pióra Kafki, jest pochodną jego świata wewnętrznego. Tak też zostały przedstawione te wątki w komiksie. Sporo miejsca zostało poświęcone zarysowaniu problematycznego pochodzenia pisarza – kwestii jego niemieckości / czeskości / żydostwa. Autorzy podjęli trud oddania nastrojów panujących w Pradze z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego stulecia, obudowując prywatną historię Kafki szerszym kontekstem. Wybrzmiał też ambiwalentny stosunek bohatera komiksu do judaizmu, jego osobność względem wspólnoty religijnej oraz fascynacje chasydzkim antyracjonalizmem. Kolejnym, mniej oczywistym wątkiem jest ukazanie podejścia autora do kwestii cielesności i seksualności. Cieszę się, że autorzy wykroczyli tutaj poza powierzchowne zarysowanie związków autora Procesu z kobietami (zainteresowanych tematem odsyłam do książki Jacqueline Raoul-Duval pt. Zakochany Kafka).

Jeśli chodzi o odwołania do konkretnych utworów praskiego pisarza, komiks zawiera plansze streszczające te najbardziej znane: Proces, Zamek, Wyrok, Przemianę, Schron, Kolonię karną i Głodomora. Cenne są tutaj dwie rzeczy. Po pierwsze, autorom udało się w kilkunastu kadrach zarysować fabułę i problematykę dzieł Kafki. Po drugie: czytelnik otrzymuje pewne tropy interpretacyjne, poznaje okoliczności powstania dzieł i wzmianki dotyczące pierwowzorów postaci. Mam jednak problem z przytoczeniem przez Mairowitza informacji o niezgodzie Kafki na umieszczenie na okładce Przemiany wizualizacji jego bohatera – karalucha i dokonanie tejże na następnych stronach komiksu. O ile chyba wszyscy cieszymy się, że Max Brod nie wykonał testamentu Kafki i nie zniszczył jego dzieł, o tyle trudno mi zrozumieć, czemu autorzy biograficznego komiksu z premedytacją sprzeciwiają się woli autora.

Idąc dalej, podoba mi się klamra spinająca tę opowieść w całość. Na pierwszych stronach czytamy o pozycji Kafki i recepcji jego dzieł, o funkcjonowaniu jego postaci jako pewnej figury. O przemianie człowieka w przymiotnik (położenie kafkowskie / sytuacja kafkowska). Końcówka komiksu pokazuje natomiast, jak  wyobcowany ze świata i życia pisarz stała się kiczowatym produktem, wizytówką współczesnej Pragi.

Mairowitz i Crumb to duet bardzo udany. Widać, że scenarzysta dobrze zna twórczość i życiorys Kafki i że jest nimi zafascynowany. Mairowitz umiejętnie wybrał i zaakcentował zarówno te najbardziej znane (absurd, odosobnienie, nieprzystosowanie), jak i mniej oczywiste (cielesność, specyficzny humor) tropy z życia praskiego pisarza. Jeśli chodzi o formę, trzeba doprecyzować, że nie mamy tu do czynienia z czystym komiksem. Planszom i pojedynczym ilustracjom towarzyszy rozbudowany komentarz narratorski, który nie został wrysowany w kadry. (Nie jest to zarzut, a jedynie pewne uściślenie.) Co się zaś tyczy kadrów, Robert Crumb wyrysował je w sposób absolutnie mistrzowski. Każdy, przypominający drzeworyt, rysunek został dopieszczony do ostatniej kreski. Grafiki bezbłędnie budują niepokój oraz oddają towarzyszące Kafce poczucie niezrozumienia prowadzące do obłędu i alienacji.

Polskie wydanie komiksu podoba mi się zdecydowanie bardziej niż oryginał (brawa dla wydawcy za okładkę, papier i wewnętrzną spójność!). Komiks może stanowić świetny wstęp do poznawania twórczości Franza Kafki (w końcu tak został pomyślany), jednak z pewnością spodoba się także fanom pisarza. Treściowo mnie nie zaskoczył, co nie zmienia faktu, że obcowanie z tym albumem okazało się bardzo przyjemne, przede wszystkim z uwagi na ilustratorską maestrię.

IMG_7571

IMG_7572

IMG_7573

IMG_7574

IMG_7575

IMG_7576

IMG_7577

IMG_7581

Znalezione obrazy dla zapytania zamek mairowitz jaromir 99

Zamek Franza Kafki, Davida Zane’a Mairowitza (adaptacja) i Jaromira 99 (rysunki)
z angielskiego przełożył Hubert Brychczyński
Centrala, 2014 (data światowej premiery: 2013)

Dziesięć lat po publikacji książki Kafka for begginers ukazuje się komiksowa adaptacja jednej z najbardziej znanych powieści Kafki. Tym razem Mairowitz wchodzi we współpracę z ziomkiem praskiego pisarza, Jaromirem 99 (Jaromir Švejdík), który okazuje się wszechstronnie uzdolniony, bowiem nie tylko rysuje, ale i śpiewa oraz pisze piosenki. Owocem tej kooperacji jest dzieło wybitne, które, mam wrażenie, przeszło w Polsce bez echa.

Dla porządku, zacznę od zarysowania fabuły. K. przybywa do Miasteczka, gdzie ma podjąć pracę geodety (dla literackich ortodoksów lub tych, którzy przywiązali się do przyjętego w polskiej wersji tłumaczenia: geometry). Na miejscu okazuje się, że jest oczekiwany i nieoczekiwany zarazem. Co to znaczy? Wszyscy wiedzą, kim jest awanturujący się przybysz, jednak Miasteczko bynajmniej mierniczego nie potrzebuje. Chcąc sprawę wyjaśnić, K. usiłuje dostać się na Zamek. Na próżno. Oczekując na wiadomość od przełożonego, podejmuje próbę odnalezienia się w enigmatycznej rzeczywistości, którą rządzą absurd i biurokracja. I znów: na próżno. Co takiego jest w niemal stuletnim tekście Kafki, że Mairowitz i Jaromir 99 decydują się na jego komiksową adaptację? Przede wszystkim uniwersalność i aktualność przesłania. Historia K. prowokuje dyskusję na temat kondycji człowieka wrzuconego we wrogo nastawiony, nieprzenikniony świat. Dyskusję, która – podobnie jak Zamek – nie ma końca.

Z oczywistych względów komiks jest adaptacją, ale jednocześnie stanowi nową wersję Zamku; nie tylko z uwagi na nową formę, ale i niuanse tekstowe. We wstępie poprzedzającym właściwą część komiksu (warto przeczytać!) Mairowitz pisze o graniczących z niemożliwością trudnościach dotarcia do ostatecznej wersji Zamku (tak, istnieje więcej niż jedna). Ostatecznie scenarzysta samodzielnie przełożył tekst w oparciu o kilka wersji oryginału, wykorzystując przy tym zakończenie z rękopisu, które różni się od drukowanego wydania. Tym samym otrzymujemy z gratisie nową, dotąd nieznaną scenę, która jednak niczego nie wyjaśnia.

Całkowitym novum jest natomiast strona wizualna historii K. Charakterność narracji zapewniają czarno-szare obrazy, które wręcz zalewają kolejne strony. Jaromir 99 swobodnie porusza się w estetyce niemieckiego surrealizmu, gdzie dominanta czerni potęgowana jest nielicznymi prześwitami białych plam. Rysownik nie stawia sobie żadnych ograniczeń. Jego obrazy są totalne, o czym świadczy częściowa rezygnacja z ograniczających je ram. Jaromir 99 mocno różnicuje kadry: są tu pozornie nieme ilustracje pełnostronicowe oraz składające się ze zmiennej liczby i wielkości kadrów plansze. Koncept komiksu opiera na kontraście i braku regularnego szablonu. O jakiejkolwiek wtórności nie ma tu mowy; to popis umiejętności improwizatorskich rysownika. Wyraziste, szerokie pociągnięcia pędzla pozwoliły wydobyć mrok i ascezę, tajemnicę i nierozstrzygalność tej historii. I ten wymowny koniec: tekst zamiera w połowie zdania, dymek pozostaje pusty. Na ostatniej stronie widzimy piszącą dłoń, nieme wielokropki i rzeczową konstatację „Rękopis Kafki urywa się w tym miejscu”.

Albert Camus, który wysoko cenił Kafkę i w podobny sposób rozumiał absurd egzystencji, napisał w Notatnikach: „Myśli się tylko obrazami. Jeśli chcesz być filozofem, pisz powieści”. Idąc tym tropem, Mairowitz i Jaromir 99 podejmują trud fizycznego wydobycia kafkowskich obrazów z ciągów pozostawionych przez pisarza liter. Groteska, wieloznaczność, egzystencjalne rozedrganie – to wszystko można znaleźć w „oryginalnym” Zamku. Z podziwem i aprobatą stwierdzam, że podobne nastroje udało się wydobyć współczesnemu nam duetowi. (Jeśli natomiast chodzi o budowanie narracji, Zamek Mairowitza i Jaromira 99 jest na pewno lepszym komiksem niż Zamek Kafki powieścią. Ale to już zupełnie inna historia…)

IMG_7585

IMG_7586

IMG_7587

IMG_7589

IMG_7592

IMG_7593

IMG_7627

IMG_7597

IMG_7608

Komiksy kupiłam od wydawców.