LATO ADELI, Agnieszka Wolny-Hamkało, Agnieszka Kożuchowska

IMG_7778

Znalezione obrazy dla zapytania lato adeli

Lato Adeli Agnieszki Wolny-Hamkało
z ilustracjami Agnieszki Kożuchowskiej
Hokus Pokus, 2019

Pierwszy raz przeczytałam tę książkę wczesnym latem. Pewnie dalej zwlekałabym z jej recenzją, gdyby nie fakt, że to najlepsza rzecz o dorastaniu, jaką w tym roku poznałam. Nie jest łatwo napisać o książce tak eterycznej, skrywającej się pod etykietą literatury dziecięcej, wydanej w formacie przypominającym folder turystyczny. Jednak nie lekceważcie jej. W nocach i dniach Adeli odnajdziecie siebie z nastoletniej przeszłości.

Wysoki hymn komarów brzmiał uroczyście w ciemności. Kiedy spała – jadły jej z ręki. Śniła o królu, który palił cygara i pił Bloody Mary. Drapała się: między bąblami po ukąszeniach powstały ścieżki czerwonych zadrapań, linie, które łączyły się, jakby to była skórzana mapa gwiazd. A kiedy leżeli nad rzeką, Franek wodził palcem po lekko spuchniętych strupkach Adeli, jak w zabawie ‚połącz punkty i pokoloruj obrazek’.

Lato Adeli mogło wyjść jedynie spod pióra poetki. Ze scen tak codziennych, że zazwyczaj odmawia się im namysłu, Agnieszka Wolny-Hamkało zdołała wydobyć pełnię emocji i doznań kotłujących się w głównej bohaterce. Tę zaś najlepiej oddaje notka autorstwa Marii Poprzęckiej, zamieszczona na czwartej stronie okładki: „Adela. Nie dziecko, nie kobieta, nie panienka, nie podlotek, nie tinedżerka, nie lolitka – tylko wszystko bez sensu pomieszane”. Temu negatywnemu definiowaniu postaci odpowiada układ treści książki – rozsypanka dni i nocy Adeli. Nie ma tu ciągłości, bo i trudno o spójność nastoletniej osobowości (a pewnie i człowieka w ogóle). Pierwsze strony zdradzają jeszcze dziecięce pierwiastki – „ziewanie, tarcie oczu, poprawianie skarpet” – które gasi przeciągłe spojrzenie pana. W tamtej chwili, na klatce schodowej, budzi się świadomość ciała Adeli, a relacje z innymi zyskują nieznany dotąd wymiar. Nie ma tu miejsca na pełną swobodę, na bycie obiektem podziwu i westchnień trzeba sobie zapracować.

IMG_7775

IMG_7773

IMG_7772

Tę trudność z samorozpoznaniem nowej siebie wyrażają również nienachalnie zmysłowe obrazy Agnieszki Kożuchowskiej. Pracujące na rzeczywistości choć niedosłowne ilustracje zdają egzamin z ukazania metamorfoz zachodzących w nastoletnim ciele. Postać Adeli przenika się z podlegającymi prawom natury roślinami, wyobrażony korzeń wypycha ją do góry. Samotnie, bo kiedy ona dorasta, rodzice odsypiają przepracowane noce, a „niezgułowaci koledzy” na niewiele się zdają. Jest jeszcze pan, mający coś z Nabokova, który spozierając zza firanki zdaje się najbardziej wpływać na budzenie się seksualności dziewczyny.

Och, bo można było się stać dorosłym przez nieuwagę. Dlatego starali się dobrze wykorzystać to puste mieszkanie. I robili imprezy, jakich człowiek dorosły zrobić nie potrafi. Można było o nich kręcić filmy, tak byli zuchwali. Tamtego czwartku, kiedy Adela wyszła z domu w dżinsach, ze srebrnym kółkiem w jednym uchu, i wjechała windą na dziewiąte piętro cała usmarowana ptysiem, odbyła się impreza, po której wszystko miało się zmienić. 

Istotą Lata Adeli jest uchwycenie momentu przejścia z dzieciństwa do dorosłości; czasu, kiedy w pełni nie przynależy się do żadnego z tych światów. Wolny-Hamkało i Kożuchowska (równolegle i na sobie właściwy sposób) pokazują rozdarcie młodego człowieka, który z jednej strony do tego przejścia się wyrywa, z drugiej – trochę się przed nim broni. I – nagle! – okazuje się, że jest po wszystkim. Mocne i nieoczywiste jest zakończenie tej książki, jednak czytelniczka pozostaje bez złudzeń: „cała trójka odczuła tę zmianę”.  Wyróżnione nagrodą Książki Roku 2019 Polskiej Sekcji IBBY Lato Adeli to piękna rzecz o dorastaniu. Bezpretensjonalna, sensualna, wrażliwa – przypominająca możliwie intensywny czas, kiedy myślisz, że wszystko kręci się wokół ciebie. Podejmująca jeden z najbardziej ogranych w literaturze tematów, jednak w sposób świeży i całkowicie autorski. I tylko ustalenie docelowego odbiorcy trochę mnie męczy. Bo czy to rzeczywiście lektura dla pokolenia bohaterów opowiadanej historii, czy raczej dla ich rodziców? Dla werterowskich nadwrażliwców? Dla mnie na pewno.

Obudziła się w jednym bucie, cała porysowana długopisem. Jeden paznokieć miała pomalowany, w ustach piach, do zęba przyklejony kawałek zielonej pietruszki. Stanęła na łóżku, przeciągnęła się, zrzuciła but. Do jamniczki powiedziała: ‚Złaź!’. I poszła na korytarz krokiem nieco rozkołysanym, jeszcze przed myciem zębów, jeszcze przed sikaniem. Akurat z elektrowni wrócił tata. – O! – powiedział. – A ty jesteś jakaś wybrakowana. – Lecz Adela wiedziała, że jest to największy komplement, bo tylko osoby wybrakowane miały miejsce na różne fajne rzeczy.

Książkę dostałam od wydawnictwa.