WIELE TYTUŁÓW, Ryszard Koziołek

20200508_135119

Wiele tytułów - Wydawnictwo Czarne

Wiele tytułów Ryszarda Koziołka
Wydawnictwo Czarne, 2019

Widzieli Państwo kiedyś eseistykę na polskich listach bestsellerów? No właśnie. Nie uczono nas esejów pisać, nie przywykliśmy do ich czytania. Na pohybel takiemu stanowi rzeczy polecam lekturę ostatniej książki Ryszarda Koziołka. „Wieloma tytułami” autor utwierdza nas w szczególnie potrzebnym dziś przekonaniu, że literatura fantastycznie splata się z życiem, a książki są narzędziem do jego obsługi. W twórczości eseisty pojawia się przy tym nowy pierwiastek: opowiadaniu o lekturach towarzyszy opowiadanie o sobie.

W poprzednim zbiorze pt. „Dobrze się myśli literaturą” Koziołek zauważył, że w literaturze przestał obowiązywać jakikolwiek kanon. Trudno znaleźć dziś dziesięć książek, których lektura byłaby wspólnym doświadczeniem kilku, zapytanych o to znienacka, osób (sprawdziłam i potwierdzam). W dużym uproszczeniu: postmodernizm wyrugował zainteresowanie klasyką, która już nie powróciła do łask szerszej publiczności. Współczesny czytelnik wybiera rzeczy nowe, co do zasady prostsze w odbiorze, a środowisko akademickie coraz chętniej bierze na warsztat literacką niszę, o której łatwiej powiedzieć coś oryginalnego. Ryszard Koziołek nic sobie z tego nie robi, żywiąc uzasadnione przekonanie, że powrót do klasyki jest konieczny dla zrozumienia dzisiejszej rzeczywistości, przede wszystkim społecznej i politycznej. Przekraczając ramy uniwersytetu, profesor literaturoznawstwa pozostaje niewymuszonym erudytą. Jest przenikliwy i ironiczny, wymaga skupienia, choć spoufala się z czytelnikiem. Mierzy celnie, obnażając absurdy polskiej rzeczywistości. Wszystko to czyni przez pryzmat literatury – namowa do powtórnej lektury „Lalki” i „Chłopów”, Sienkiewicza i Conrada przebiega bardzo dyskretnie.

Zaczyna się od ponurej konstatacji: żyjemy w czasach postprawdy (nie ma już prawdy, są tylko opinie), co oznacza, że „zawiodła najbardziej podstawowa rola humanistyki, jaką jest tłumaczenie, mediacja, negocjowanie znaczeń i wartości ważnych lub kluczowych dla społeczeństwa”. Wobec tego kryzysu wiarygodności – paradoksalnie – bardziej rozsądne staje się zawierzenie literackiej fikcji, która w opisywaniu rzeczywistości często nie ma sobie równych. Dobra literatura, będąca owocem i przedmiotem pogłębionego namysłu, niesie prawdę o człowieku i świecie. Humanista powinien być sygnalistą, gdyż zadaniem literatury jest uprzedzanie zła. „Czytanie, rozumienie i używanie literatury to rodzaj kulturowego zestawu ratunkowego, z którego jednak trzeba korzystać przed wypadkiem, ponieważ jego ratunkowa funkcja polega na symulowaniu katastrofy lub problemu i umożliwianiu ich antycypacji”. Literatura (kultura w ogóle) nie tyle odtwarza, co projektuje rzeczywistość, podskórnie przeczuwając jej zagrożenia i stawiane przed nią wyzwania. Szkoda, że tak rzadko wyciągamy nauczkę z naszych lektur. A może czytamy niewłaściwe książki? Koziołek podpowiada: prawdy najlepiej szukać w klasyce, która jako ponadczasowa pozwala na kolejne, osadzone w aktualnym kontekście społeczno-kulturowym, odczytania. Dlatego tak ważna jest próba rekonstrukcji kanonu w szkołach i na uniwersytetach.
Oprócz nowatorskich interpretacji „Lalki” i „Chłopów”, znalazły się u Koziołka szkice poświęcone życiu i twórczości noblistów: Alberta Camusa (którego „Dżuma” w dobie pandemii wróciła pod strzechy, dokładnie w 60. rocznicę śmierci autora) i Boba Dylana oraz tekst zestawiający „afrykańskie” utwory i biografie Josepha Conrada i Henryka Sienkiewicza. Najbardziej zaskakująca okazuje się jednak trzecia część zbioru, opatrzona tytułem „Ćwiczenia z wyobraźni teologicznej”. W cyklu tym Koziołek podejmuje wysiłek oswojenia teologii językiem „laickim” i w towarzystwie literatury. Próba „wetknięcia stopy między zatrzaskujące się wrota teologii” owocuje przewrotnymi tekstami oscylującymi wokół przemilczanych obszarów myśli religijnej. Bo czy spotkali się Państwo z refleksją na temat porodowych bólów Marii albo zastanawiali się nad tym, czy Jezus śmiał się? Wychowany w tradycji luterańskiej Koziołek po dokonaniu religijnej konwersji na katolicyzm z zaangażowaniem pochyla się nad tajemnicami kościoła.

W ostatniej części tomu – „Ku sobie” – odbywamy z Koziołkiem podróż po radykalizującej się Europie, ale też zatrzymujemy się na jego rodzimym Śląsku. Dzięki biograficznemu filtrowi, który autor nakłada na literaturoznawcze analizy, „Wiele tytułów” wymyka się zaszufladkowaniu zbioru jako pracy stricte metaliterackiej. Uzewnętrznienie eseisty, liczne dygresje i sięganie pamięcią do przeszłości skłaniają do prywatnego czytania literatury, która pozwala wiele dowiedzieć się o nas samych.

Kiedy piszę te słowa [koniec marca 2020 – uwaga z 8.05.20], trwa stan zagrożenia epidemicznego. Nie wiem, w jakim położeniu będzie świat, kiedy Państwo ten tekst przeczytają. Pewne jest, że rola literatury w przetrwaniu tego dziwnego czasu jest nie do przecenienia. Nie poradzimy sobie bez niej również w momencie, kiedy przyjdzie czas na budowanie nowego porządku. Raz jeszcze oddaję głos Ryszardowi Koziołkowi: „Za pomocą literatury możemy się ćwiczyć w chwilowym opuszczaniu miejsc (stanów), które są właściwe dla naszych tożsamości, poglądów, profesji, klas społecznych. Trzeba próbować przemieszczać się poza prywatność swoich zachowań i poglądów”. Bez empatii nie odbudujmy tego świata. Podobnie jak bez literatury.

 

Recenzja opatrzona tytułem Cała nadzieja w literaturze ukazała się w kwietniowym numerze Magazynu Literackiego KSIĄŻKI (wydanie elektroniczne). Książkę otrzymałam od wydawnictwa.