PŁYNNA NOWOCZESNOŚĆ, Zygmunt Bauman

Projekt bez tytułu (31)

1816_plynna-nowoczesnosc

Tu, tj. na uniwersytecie w Hiszpanii chodzę na zajęcia, które nazywają się “Aktualne perspektywy filozofii historii”. Taką aktualną jak nigdy dotąd perspektywą jest świat zglobalizowany. Ostatnio każdy z uczestników (tj. ja i jeszcze jedna osoba) miał wybrać jedną książkę z listy i zaprezentować jej treść na kolejnych zajęciach. Na liście były m.in. pozycje Zygmunta Baumana, który, jak się okazało, jest w Hiszpanii bardzo poczytnym autorem. Kiedy prowadząca dowiedziała się, że nie czytałam żadnej z jego książek, stwierdziła, że nie mam wyboru – mam przeczytać Baumana i już. No to przeczytałam Płynną nowoczesność – książkę nie tracącą na aktualności od 2000 roku.

Ciecze, w odróżnieniu od ciał stałych, z trudnością zachowują swój kształt. Płyny (…) nie organizują ani przestrzeni, ani czasu. (…), nie zachowują zbyt długo swojego kształtu, nieustannie gotowe (i chętne), by go zmienić. Dla nich liczy się bardziej upływ czasu niż przestrzeń którą akurat zajmują – tak czy inaczej tylko “tymczasowo”. (…) Płyny łatwo się przemieszczają. “Płyną”, “wypływają”, “wychlapują się”, “przelewają”, “ciekną”, “zalewają”, “pryskają”, “kapią”, “sączą się”, “wyciekają”.  przeciwieństwie do ciał stałych niełatwo je powstrzymać – omijają przeszkody i zapory, rozpuszczają je albo torują sobie drogę, przesiąkając przez nie lub drążąc je kropla po kropli. Ze spotkania z ciałami stałymi wychodzą bez szwanku (…) Nadzwyczajna ruchliwość płynów przywodzi na myśl wyobrażenie “lekkości”. “Lekkość” i “nieważkość” kojarzymy zwykle z ruchem i zmiennością. (…) Dlatego właśnie “płynność” albo “ciekłość” można uznać za trafne metafory, oddające istotę obecnej, pod wieloma względami nowej, fazy w historii nowoczesności”.

Bauman odrzuca pojęcie postnowoczesności, jego zdaniem nowoczesność wciąż trwa, tylko przechodzi przez kolejne fazy. “Naszą” fazę nazywa tytułową “płynną nowoczesnością”, wyciągając z lamusa heraklitejskie “Panta rhei” i nawiązując do różnicy w chemicznym zachowaniu cieczy i ciał stałych. To kluczowe pojęcie, do którego Bauman odnosi się we wszystkich późniejszych tekstach (a Bauman to autor niezwykle płodny). Płynna jest miłość, lęk, życie, czasy i inwigilacja. Wariabilizm y relatywizm stanowią zasadnicze własności współczesności ludzkiego świata. Wszystko płynie.

img_8447

Z faktu, iż żaden krok i żaden wybór nie są ostateczne i nieodwołalne, a zatem wszystko istnieje do odwołania, autor wywodzi szereg konsekwencji dla kondycji ludzkiej, które opisuje w pięciu kategoriach: emancypacja, indywidualność, czas i przestrzeń, praca oraz wspólnota. Wskazuje także na “stałe” elementy, które, pod wpływem płynnej nowoczesności uległy rozpuszczeniu. Dziś nie mówi się już o zobowiązaniach, których trzeba dotrzymywać czy o prawach zwyczajowych. Żyjemy w dobie relatywizacji i płynności norm; mnogość wzorców, autorytetów i porządków już z definicji sprawia, że w rzeczywistości żaden z nich nie obowiązuje “na stałe”. Jedynymi istniejącymi normami są te, które tworzymy ad hoc, po to tylko, by porzucić je, gdy przestaną się sprawdzać. Pękają relacje, pozostają tylko poszczególne jednostki, które – choć współdzielą czas i przestrzeń – zawsze pozostają same (samotne?), oddzielne. Bauman porównuje taki rodzaj trwania do funkcjonowania pola kempingowego – miejsca otwartego dla każdego, kto posiada własną przyczepę i wystarczającą na opłacenie pobytu ilość pieniędzy. Korzystający pojawiają się na nim i znikają, zasady nikogo nie interesują – grunt, żeby wystarczyło miejsca na moją przyczepę, żebym miał dostęp do prądu i żeby działał prysznic. Co z kierownikiem kempingu? Najlepiej, by nie przeszkadzał mi w pobycie na polu, to samo tyczy się zresztą i innych korzystających. Płacę, więc wymagam. A potem odjeżdżam, tak samo, jak inni – ale każdy w swoją stronę. Chciałoby się rzec, prywatyzacja doskonała, lecz Bauman mówi o prywatyzacji ambiwalencji, o sprzeczności i niezgodzie, która budzi się w człowieku, lecz wobec której pozostaje bierny.

Brak czy już tylko nieprzejrzystość norm – anomia – jest najgorszym, co może przydarzyć się ludziom, którzy zmagają się ze swym losem. Normy d o p u s z c z a j ą pewne zachowania, paraliżując inne. Anomia zwiastuje wyłącznie paraliż. Odkąd znikły zasady normatywne regulujące przebieg życiowych zmagań człowieka, na placu boju pozostały jedynie niepewność i obawa.

Jak zauważa Bauman, człowiek nowoczesny chce być wolny, nie podlegać nikomu i niczemu a przy tym nie przyjmowaniać na siebie odpowiedzialności, która z tej wolności z konieczności wynika. Mowa tu zarówno o odpowiedzialności za świat, jak i odpowiedzialności za siebie samego. Boimy się wziąć sprawy we własne ręce, przez co jesteśmy jedynie jednostkami “de iure”. Do stania się jednostką “de facto” niezbędne jest społeczeństwo, wspólnota, którą człowiek konsekwentnie odrzuca. W konsekwencji czasy, w których żyjemy charakteryzuje wszechobecne zanikanie. Zanikanie geopolityczne: barier handlowych, granic państw i terytorium. (W ubiegłe wakacje byłam nad morzem w Piaskach, niedaleko przy granicy z Rosją. Od pobliskiego wyjścia na plażę do rzeczonej granicy dzieliło mnie dziesięć minut truchtem, więc nierzadko tam bywałam. Za każdym razem na nowo uderzał mnie napis na granicznej tablicy: “Szanowny turysto, znajdujesz się na granicy miasta, która jest jednocześnie zewnętrzną granicą UNII EUROPEJSKIEJ z FEDERACJĄ ROSYJSKĄ [wielkie litery stanowią oryginalny zapis, który ma zapewne gwarantować, żebyś, drogi turysto, czym prędzej przyjął ten fakt do wiadomości]. Kilka lat wcześniej, nieco niżej wisiała tabliczka informująca o państwowej granicy Rzeczpospolitej Polskiej (teraz pozostała po niej pordzewiała ramka na wbitym w piasek kikucie, kiwająca się na wietrze niczym chorągiewka). Tabliczka była wtedy mniejsza i krata zresztą też. Koniec dygresji i nawiasów w nawiasach). Zanikanie obyczajowe: wspomniana już kruchość więzi, relatywizm zasad, norm i brak zobowiązań. I wreszcie zanikanie moralno – egzystencjalne: rzeczony brak autorytetów i drogowskazów. Za głównego winowajcę obecnego stanu rzeczy Bauman uznaje władzę. Polityka – w jego opinii – winna być „mostem między człowiekiem a światem”, a zamiast tego jest tą, która pogłębia tę przepaść i zręcznie manipuluje jednostkami.

Niepewne warunki społeczno – gospodarcze przyzwyczajają ludzi (często drogą bolesnych doświadczeń), by traktowali świat jak pojemnik pełen przedmiotów [produktów] j e d n o r a z o w e g o  u ż y t k u. By traktowali tak cały świat – w tym swoich bliźnich.  

W książce Baumana pojawia się o wiele więcej idei i nie sposób wspomnieć tu wszystkich, które moim zdaniem są szczególnie warte uwagi (ale to dobrze, bo wówczas istniałoby ryzyko, że nie zajrzycie do książki a to byłaby ielka strata!). Dlatego też na deser zostawiłam sobie bardzo trafne, zbudowane na binarnych opozycjach zestawienie ciężkiego i lekkiego kapitalizmu. Ciężki, fordowski kapitalizm był czasem liderów, za którymi się podążało, którzy mówili, co jest dobre dla ogółu i wymagali dyscypliny (Polityka przez duże „P”). W naszych czasach, tj. czasach lekkiego kapitalizmu nie ma już przywódców – są tylko doradcy, których można podnająć i równie szybko zwolnić, którzy sugerują, co Ty powinieneś zrobić (partykularna polityka życia). Teraz zaimek osobowy “my” oznacza jedynie konglomerat partykularnych “ja”. Wcześniej społeczeństwo bazowało na producentach – teraz jesteśmy przede wszystkim konsumentami. Jeśli niegdyś standardem było zdrowie, teraz ideałem jest sprawność fizyczna (pochwała gibkiego, elastycznego, odpartego na niemożliwe do przewidzenia trudy i wyzwania), którą zawsze można poprawić i która bazuje na subiektywnych doznaniach. Hiperkonumpcjonizm – to kolejna nazwa opisująca naszą erę – każdą z podejmowanych przez nas czynności można opisać terminologią zakupową, które nie polegają już na zaspokajaniu nawet najbardziej wysublimowanych potrzeb, ale na realizacji efemerycznych pragnień, które nie mają końca. Zakupy są egzorcyzmem, to codzienny rytuał, którego zawsze dokonujemy sami, nawet jeśli otacza nas tłum innych konsumentów.

 Pustka miejsca tkwi w oczach obserwatora, w nogach przechodnia w decyzjach kierowcy. Miejsca puste to takie miejsca, do których „nikt” nie zagląda i w których „człowiek” czuje się zagubiony i bezbronny, a także zaskoczony, zbity z tropu i nieco przestraszony widokiem innych.

Płynna nowoczesność to książka socjologiczna, ale pisana z pasją, zaangażowaniem i rzadką w dzisiejszych czasach wrażliwością i uważnością. W mojej opinii słusznie okrzynięta jedną z najważniejszych współczesnych pozycji socjologicznych (a także filozoficznych!). To książka programowa, definiująca pojęcia, wyjaśniająca mechanizmy współczesności, odwołująca się do wielu koncepcji związanych z erą nowoczesności, w której żyjemy. Bauman powołuje do istnienia nowe pojęcia, każdorazowo obrazowo wyjaśniając swoje zabiegi słowotwórcze. W ten sposób powstały m.in. “miejsca publiczne, ale nie-gościnne” (przestrzenie, w których jedynie “załatwia się jakąś sprawę”, bo wszelkie inne zachowania odbierane są co najmniej jako nienaturalne), “wspólnoty szatniowe” (wspólnoty tymczasowe, które tworzymy tylko na czas trwania przedstawienia, kiedy to, odświętnie ubrani, jak na wizytę w teatrze przystało, a przynajmniej kiedyś przystawało, patrzymy w jednym kierunku. Nie oznacza to jednak wspólnego interesu, nadal przyświecają nam partykularne cele – gdy kurtyna opada, odziewamy się w płaszcze codzienności i efemeryczna wspólnota przestaje istnieć) i “wspólnoty karnawałowe” (co jakiś czas i tylko na chwilę przybieramy maski, by móc żyć namiętnościami i lepiej znosić rutynę). Dzięki tej obrazowości i licznym odniesieniom do wspólnych wszystkim ludziom doświadczeń (acz doświadczanych indywidualnie), Płynną nowoczesność można czytać jak literaturę piękną. W żadnym razie nie umniejsza to jej naukowości czy doniosłego charakteru a pozwala na lekturę zaangażowaną. Czyta się ją łatwo, co nie znaczy, że bezrefleksyjnie (wręcz przeciwnie). A zatem, jeśli jeszcze nie przeczytałeś żadnej książki Baumana – DO DZIEŁA!