3 powody, dla których warto sięgnąć po magazyn Non/fiction

IMG_5021

Na rynku właśnie ukazał się nowy magazyn, nieregularnik reporterski, Non/fiction. Oficjalna premiera 30 września, ale osoby, które wsparły akcję w zbiórce crowdfundingowej otrzymały pismo wcześniej. Jako że sam pomysł stworzenia przestrzeni do pisania o sprawach ważnych wydał mi się trafny i odpowiadający na potrzeby społeczeństwa (a przynajmniej moje), włączyłam się do zbiórki. I nie żałuję. Dlaczego warto sięgnąć po Non/fiction?

IMG_4998

Powód 1: Zawartość, czyli wypełnienie luki na rynku polskiej prasy. 

Gdzie dziś można znaleźć reportaże? Przede wszystkim w książkach. Od kilku lat literatura faktu rośnie w Polsce w siłę; nie ma właściwie miesiąca bez nowej pozycji non/fiction. A reportaże prasowe? Rozsiane po różnych magazynach, lepsze lub gorsze, w znaczącej większości goniące za sensacją. O kondycji reportażu mówi Lidia Ostałowska w wywiadzie, który znajdziecie w finalnej części Non/fiction.

IMG_5021
Przede wszystkim dlatego warto poczytać ten magazyn. Każdy numer planowany jest jako przestrzeń do podjęcia jednego z ważnych tematów. Na początek otrzymujemy studium o głodzie. Na wejściu otrzymujemy rozmowę z człowiekiem, który o głodzie wie chyba najwięcej, Martínem Caparrósem, potem wywiad z Sandrą Aamodt o tyciu na diecie. Potem mamy reportaże, w których jedzenie jest głównym (m.in. o gdańskiej inicjatywie rozdawania ciepłych posiłków, o biedzie łódzkiej kamienicy, o lunchach dzieci z kanadyjskiej szkoły, o otyłości, która jest chorobą), lub pobocznym (np. o wojnie w Syrii, o międzyludzkich relacjach) tematem. Jest też fotoreportaż z Sudanu Południowego.

IMG_5016
I choć próba odpowiedzi na okładkowe pytanie: Dlaczego jedni się głodzą, kiedy inni głodują? podejmowana jest w Non/fiction z różnych stron, zbiór tekstów jest raczej otwarciem na problem niż jego wyczerpaniem. Lektura zachęca do tego, by szukać dalej i głębiej, i to – paradoksalnie – jest jej duży walor.
Końcowa część magazynu poświęcona jest kulturze non fiction, znajdziecie tam recenzje, felietony, wywiady.

Powód 2: Spójna, przemyślana wizja magazynu.

Aby się o niej przekonać, wystarczy przeczytać „manifest programowy” otwierający Non/fiction.

IMG_5010

Powód 3: Forma.

Magazyn został wydany z największą starannością.
To mnogość form tekstów – reportaż, fotoreportaż, wywiad, felieton, recenzja – podane na różne sposoby.
Wysokiej jakości papier (Niech żyje papier!), odważne kolory, nowoczesny, minimalistyczny layout. Świetne grafiki – w tym numerze m.in.  Susie Hammer, którą osobiście uwielbiam, i Marcina Podolca. Odważne zdjęcia, wobec których trudno pozostać obojętnym (fotoreportaż Andreei Campeanu!).

IMG_5019
Kolejny olbrzymi walor: brak reklam. Wydanie niezależnego magazynu jest, rzecz jasna, dużo trudniejsze. Reklama jest często koniem pociągowym publikacji, więc decyzja o rezygnacji z nich wiąże się z dużą odwagą. Zwłaszcza, kiedy wokół wzrasta, całkiem irracjonalnie, liczba reklam i cena pism. Mam nadzieję, że czytelnicy to docenią.
I jeszcze: infograficzne podejście do liczb. Niewiele rzeczy jest tak beznamiętnych, jak sucho podane statystyki. Z drugiej strony, trudno je ignorować, zwłaszcza w literaturze faktu. Non/fiction rozprawił się  tym problemem, proponując przyjazne, przejrzyste schematy.

Non/fiction kupicie tutaj. Warto!