POP! CONRAD FESTIVAL 2018 I TARGI KSIĄŻKI W KRAKOWIE [fotorelacja]

IMG_1905

W niedzielę późnym wieczorem wróciłam z Krakowa. Całą sobotę spędziłam na Festiwalu Conrada, a część dnia kolejnego na Targach Książki w Krakowie. Weekend dostarczył mi kupy wrażeń, wzruszeń, radości. Zobaczcie, jak było!

To już 10. edycja Festiwalu Conrada, trwającego tydzień międzynarodowego święta literatury. Jak co roku, do Krakowa zjechali świetni goście ze świata i kraju. Tym razem wszystko kręciło się wokół POPu, a dokładnie: poprawności, popularności, popędu, populizmu, popkultury, popłochu i popytu (mnie w udziale przypadł popłoch). To także pierwsza edycja, w której tak ważną rolę odegrały księgarnie kameralne. Bardzo mnie to ucieszyło. Po pierwsze dlatego, że nigdzie nie siedzi się tak dobrze, jak wśród książek. Po drugie, to szansa dla promocji księgarń, świadomego zaopatrywania się w literaturę i w ten sposób budowania wspólnoty czytających. Po trzecie wreszcie, taka ograniczona, kameralna przestrzeń szczególnie sprzyja zacieśnianiu (zadzierzgiwaniu nawet!) więzi między autorką czy autorem a czytelnikami.

IMG_1831

NOMINOWANI DO NAGRODY CONRADA
W księgarni De Revolutionibus odbyło się spotkanie z nominowanymi do Nagrody Conrada. To już czwarty rok, w którym przyznawane jest wyróżnienie za najlepszy debiut. Tym razem o nagrodę starali się: Weronika Gogola (Po trochu, Książkowe Klimaty), Martyna Bunda (Nieczułość, Wydawnictwo Literackie), Adam Robiński (Hajstry, Czarne), Grzegorz Bogdał (Floryda, Czarne) i Paweł Sołtys (Mikrotyki, Czarne). Ten ostatni niestety nie mógł uczestniczyć w spotkaniu.

IMG_1827

Wspólnym pierwiastkiem wyróżnionych książek była peryferyjność czy, posługując się kategorią Dawida Podsiadły, małomiasteczkowość. Autorki i autorzy opowiadali, co widać, gdy zejdzie się z głównej drogi, a także o tym, co robili i nadal robią, gdy nie piszą. Inspirujące, pełne pasji spotkanie. Szczere i nieskrępowane. Lubię pierwsze książki, ponieważ zazwyczaj odzwierciedlają to, co siedzi w twórcy; ponieważ powstają w stanie niepewności i wolności, kiedy niczego się nie musi. I choć kolejne utwory mogą być lepsze, dojrzalsze i doskonalej napisane, debiut wydaje mi się szczególnie prawdziwy, a przez to warty uwagi.
Nagroda trafiła do Weroniki Gogoli, co bardzo mnie cieszy (choć, przyznaję, nie czytałam wszystkich pozostałych pozycji).

IMG_1824

SPOTKANIE Z DAVIDEM VANNEM
Później w Pałacu Czeczotki miało miejsce spotkanie z Davidem Vannem, którego Legendę o samobójstwie recenzowałam. Po tym oraz sierpniowym wieczorze z Édouardem Louisem stwierdzam, że autorzy książek wydawanych przez Pauzę, jedną z najmłodszych polskich oficyn, to nie tylko bardzo dobrzy pisarze, ale także świetni ludzie. Otwarci, śmiali, tak jak ich książki, w których mierzą się z własną tożsamością i przeszłością. Vann opowiadał o swojej fascynacji tym, co kryje się pod powierzchnią i o tym, jak – na pohybel rodzinnej stomatologicznej tradycji – chciał zostać rybakiem. O samobójczej śmierci swojego ojca, która zresztą nie była jedyną w jego rodzinie. I o tym, że wszyscy, choćby podświadomie, nosimy w sobie potrzebę religijności, a pisanie jest formą modlitwy. W przyszłym roku Pauza wyda kolejną książkę Vanna pt Dirt. Niecierpliwie czekam!

IMG_1836

Czekanie na autograf w takich okolicznościach to prawdziwa przyjemność. Zwłaszcza, kiedy autor z zaangażowaniem słucha, czym się zajmujesz i podaje Ci prywatnego maila, gdybyś potrzebowała jakiejś porady.

IMG_1845

WOKÓŁ NAGRODY GONCOURTÓW
Kolejka po autograf do Vanna była tak długa, że spóźniłam się na następne spotkanie. Jego punkt wyjścia stanowiło ogłoszenie laureatki nagrody Lista Goncourtów: polski wybór 2018. Została nią Pauline Delabroy-Allard, autorka powieści Ca raconte Sarah. Bardzo lubię formułę tego wydarzenia, które co roku wpisuje się w program Conrada: spotyka się tu francuskojęzyczna część naszego społeczeństwa, wszędzie pobrzmiewa piękna francuszczyna. Te spotkania przywodzą na myśl tradycję francuskiego salonu literackiego, gdzie rzetelnie i z pasją rozprawia się o książkach. Tak było i tym razem. Gościem honorowym był Bernard Pivot, członek Académie Goncourt, dziennikarz, krytyk literacki, prowadzący legendarnych telewizyjnych programów literackich. Bardzo mnie to spotkanie poruszyło, bo w liceum osłuchiwałam się z językiem, oglądając nagrania programu Apostrophes, podczas których Pivot rozmawiał z gigantami francuskiej i światowej literatury. Małgorzata Szczurek drążyła, w czym tkwi sekret sukcesu, jakie odniosły jego programy i czy jest szansa, abyśmy doczekali podobnego w Polsce. Cóż, łatwo nie będzie.

IMG_1847

IMG_1851

IMG_1870

O ISTOCIE CZYTANIA MAP
Ostatnie już spotkanie, w którym wzięłam udział odbyło się w miejscu niezwykłym – Massolit Books & Cafe, czyli księgarnio-czytelni amerykańskiej. Tam też przybył norweski pisarz Thomas Reinertsen Berg, którego książka Teatr świata. Mapy, które tworzą historie została wyróżniona jako najlepsza norweska książka non fiction roku 2017. Spotkanie odbyło się w języku angielskim, choć autor przeczytał też fragment w oryginale. Co więcej, wieczór rozpoczęła i zwieńczyła lektura wierszy Szymborskiej, której tomik Norweg przywiózł ze sobą. Podczas kameralnego wieczoru poświęconego pasji odkrywania świata i marzeniom wypełniania białych plam na przedstawiających go mapach Berg świętował swoje urodziny. Od początku października, dzięki wydawnictwu Znak, książka jest dostępna na polskim rynku.

IMG_1858

IMG_1855

IMG_1853

IMG_1862

IMG_1866

IMG_1868

2 GODZINY NA TARGACH KSIĄŻKI
Cieszę się, że względem poprzedniego roku zdecydowanie odwróciłam proporcje, spędzając więcej czasu na festiwalu niż na targowej hali. Mimo to nie obyło się bez lekcji na przyszłość: obecność na krakowskich Targach Książki w niedzielę to samobójstwo. Tłok, zaduch, ciasnota. Coraz trudniej znaleźć mi przeciwwagę dla komercji targów. Do tego dochodzi pochwała celebryctwa, o której świadczy chociażby huczne spotkanie z Dawidem Kwiatkowskim. Konia z rzędem temu, kto wytłumaczy mi, co wspólnego z literaturą ma śpiewający idol nastolatek czy Anna Lewandowska. Może jestem surowa, bo nie cierpię celebryckich publikacji, ale pomijając fakt zasadności ich powstawania (i tego, kto naprawdę jest ich autorką / autorem), dzisiejsze targi* powinny – w mojej opinii – starać się kształtować czytelnicze gusta.
Myślę, że Miasto Literatury UNESCO, zarówno w kwestii organizacji, jak i koncepcji targów, stać na więcej. Warto postawić więc pytanie: czy jest sens uczestniczyć w tej imprezie? Mimo wszystko myślę, że tak, bo to jedna z nielicznych okazji, gdy na wyciągnięcie ręki mamy tak szeroką ofertę wydawniczą. Dobrze jest jednak opracować wcześniej jakiś plan. Obrać cel, zrealizować go… i czmychnąć jak najdalej. Gdyby tylko to było takie proste (i trzymanie się planu, i ucieczka z otoczonej kominami hali).
* Odbywające się obecnie w Polsce targi książki to w rzeczywistości mniejsze, większe czy nawet gigantyczne kiermasze, na których wydawcy starają się przykuwać uwagę atrakcyjnością – nie tyle oferty, co, przywdziewającej coraz to wymyślniejszą formę, reklamy. I trudno mieć im to za złe. To z uwagi na dwie największe tego typu imprezy, tj. targi w Warszawie i w Krakowie, październik i maj oznaczają wysyp nowości. Już niemożność przebrnięcia przez ofertę doprowadza do niemałej frustracji.

IMG_1873

Dlatego postanowiłam na Targach szukać niemożliwego: spokoju. Sposobność do rzeczowej rozmowy o literaturze znalazłam na stoisku Świadomych Wydawców, którzy choć wydają mniej i wolniej, do rąk czytelników oddają przemyślane, ważne i nieoczywiste lektury. Biblioróżnorodność – mnogość wykraczających poza panujące trendy tematów to ich dewiza. I nie są to tylko puste słowa.

IMG_1874

IMG_1875

Tegorocznym gościem honorowym była Szwecja – kraj, który literacko kojarzymy z dobrymi kryminałami oraz twórczością Astrid Lindgren. Pasmo odbywających się podczas targów spotkań służyło przekonaniu polskich czytelników, że szwedzka literatura sięga dużo dalej.

IMG_1876

Tu też mi się dobrze rozmawiało – rumuńska literatura jest mocno refleksyjna, niezwykle płodna i, po prostu, inna. W najbliższym czasie planuję sięgnąć po książkę Maxa Blechera, rówieśnika Emila Ciorana, o którym do tej pory nie słyszałam.

IMG_1879

Udane stoisko Znaku.

IMG_1884

Na koniec, już tradycyjnie, przedstawiam zawartość mojej walizki. W obronie własnej dodam, że książki znajdujące się w kolumnie po prawo, przywiozłam z domu, więc wcale tak dużo nie kupiłam! Prawda?

IMG_1897

Mam nadzieję, że za rok w końcu uda mi się zawitać w Krakowie na dłużej. Ominęło mnie wiele wydarzeń, i tyle księgarń pozostało do odkrycia. Jest na co czekać!

IMG_1905

PS Gdybyście nie wiedzieli, co poczytać, tu znajdziecie listę książek-bohaterek Festiwalu Conrada.