Kolor milczenia, Elia Barceló

IMG_4016

e72fcc2f6132-kolor-milczenia

Kolor milczenia (org. El color del silencio)
Elia Barceló
z hiszpańskiego przełożyła Marta Szafrańska-Brandt
Wydawnictwo Literackie
data polskiej premiery: styczeń 2019

Zima sprzyja przepastnym powieściom. Takim, które się otwiera jednego wieczora i zamyka trzy dni później. Takim, które niechętnie dźwiga się do pracy, ale chętnie zaszywa się z nimi pod kocem. „Zimowa powieść” jest dobra – a przynajmniej spełnia swoją rolę – jeśli podczas lektury świat rzeczywisty traci na ostrości względem tego powieściowego. Podobne oczekiwania towarzyszyły mi, kiedy sięgałam po Kolor milczenia Eli Barceló, powieść okrzykniętą Książkę Hiszpanii 2017 roku. Po lekturze rozpisanego na 550 stronach połączenia sagi rodzinnej i retro kryminału nasuwa się pytanie, czy podjęcie wątków sprawdzonych dla tego typu utworów (rodzinna tajemnica, która czeka na odkrycie, przenikanie się historii prywatnej z tą pisaną przez duże H i, rzecz jasna, miłość, także ta zakazana) jest gwarantem sukcesu?

Nikt nic nie wie o innych, Almudeno. Nic. Co robią ani tym bardziej co myślą, ani czego pragną, jakimi się karmią nadziejami, złudzeniami, jakie przeżywają klęski… Każdy człowiek to ogrom ducha uwięziony w niewielkim, szybko starzejącym się ciele, zamknięty w żałosnym gronie rodzinnym, w małym kręgu przyjaciół… I nikt nic nie wie o innych. Nikt. Nie wie. O nikim. Słyszysz? Ani nie chce wiedzieć. Bo ta wiedza przynosi cierpienie. Boli i burzy zamki z piasku, które budujesz, kiedy kogoś kochasz. Im więcej o kimś wiesz, tym trudniej ci go idealizować. Dlatego człowiek woli nie wiedzieć. I tak żyjemy. Obcy dla siebie. Zamknięci w sobie samych. Wiecznie samotni. Wołający rozpaczliwie, na ile pozwalają nam nasze nikłe siły, żeby inni nas usłyszeli, zrozumieli, pokochali.

Barceló prowadzi trzecioosobową narrację w dwóch planach czasowych – w latach 30. XX wieku i we współczesności. Teraźniejszość wywołuje przeszłość: niewyjaśniona śmierć siostry sprzed lat nie pozwala zaznać spokoju wiekowej, ale nadprzeciętnie żywotnej Helenie Guerrero – uznanej w świecie malarce. Psychoterapia metodą ustawień, jakiej poddaje się główna bohaterka wprowadza jeszcze większy niepokój w życie kobiety. Niedługo później, w Madrycie, dokąd przyjeżdża z okazji ślubu wnuczki, wchodzi w posiadanie tajemniczych pudełek pozostawionych dla niej przez zmarłą matkę. W nadziei na ukojenie nerwów, Helena z pomocą bliskich podejmuje się rozstrzygnięcia rodzinnej zagadki, co ożywia wspomnienia i zadaje ból. Ze strzępów listów, starych zdjęć, dokumentów i innych niemych świadków historii wyłaniają się kolejne fakty z życia Guerrerów, które dowodzą tego, jak niewiele wiedziała o swojej rodzinie Helena decydując się na zerwanie z nią kontaktów.

We wstępie książki autorka wyjaśnia, z jakiego rodzaju mariażem faktu i fikcji mamy do czynienia w powieści. Na kanwie autentycznych wydarzeń z dziejów Hiszpanii, w towarzystwie postaci historycznych z generałem Franco na czele toczą się losy zrodzonej w umyśle Barceló rodziny Guerrero. Fikcyjni bohaterowie, mimo że sztampowi i niewyróżniający się z tłumu, okazują się bardziej realni niż ci, którzy istnieli naprawdę. To jeszcze można zrozumieć, w końcu tacy (realni, nie sztampowi) powinni być pierwszoplanowi bohaterowie. Trudniej jednak zaakceptować sposób, w jaki autorka odmalowała rewolucyjną Hiszpanię. Ograniczenie się do kilku miejsc, w których w wymuszony sposób została wyłożona biografia wojskowego dyktatora oraz panujące w kraju nastroje polityczne, a także nieczytelne, przynajmniej dla pozarodzimego czytelnika, insynuacje działań militarnych, w których brał udział ojciec głównej bohaterki sprawiają, że akcja powieści mogłyby toczyć się w niemal dowolnie innym miejscu i czasie. Pisarka wspomina również o swojej miłości do Maroka, którą uzasadnia rozgrywanie się wydarzeń także w tamtych rejonach. Niebagatelna część powieściowych zajść faktycznie ma miejsce w Afryce, ale Maroko Barceló kurczy się do rozmiarów posiadłości Guerrerów i kilku luksusowych hoteli. Kto liczył na osadzenie historii w Historii i na hiszpańsko-marokański klimat powieści, srogo się rozczaruje.

Jeśli chodzi o rozwiązania fabularne książki, trudno nie zgodzić się z opinią, która mignęła mi w sieci: intrygi i dramaty bohaterów miejscami przypominają te, które mają chwytać za serce widzów brazylijskich telenowel. Wrażenie to potęguje melodramatyczny ton, w jakim relacjonowane są zdarzenia z przeszłości. Co więcej, trudno o wiarygodność sytuacji, w której stara, znerwicowana matka wyjawia swoją największą tajemnicę oraz dzieli się odkrytymi na własną rękę przemilczeniami z życia najbliższych nie w formie szczerego listu, ale skrzętnie gromadzonych quasi dowodów. Helenie i jej do tego stopnia idealnemu, że aż nierealnemu partnerowi podejrzanie łatwo idzie rozsupływanie rodzinnej zagadki… Idąc dalej, niewykorzystany pozostał potencjał retro kryminału – pozbawione odniesień do opisywanych miejsc i czasów, kalekie retrospekcje oddalają czytelnika od powieściowego świata, natomiast przydługie listy i maile rozbijają mozolnie budowane napięcie.

 

Kolor milczenia spodoba się niewymagającemu czytelnikowi. Obiecujące połączenie sagi rodzinnej i retro kryminału w przypadku Barceló daje efekt powieści niewykorzystanych szans. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że jej lektura nie przyniosła mi żadnej przyjemności, jednak przy tylu ułomnościach trudno docenić jej walory. Powieść nie angażuje myśli czytelnika, nie przenosi go do opisywanych czasów i miejsc, nie tłumaczy rzeczywistości historycznej, w której została umiejscowiona. Niestety nie frapuje także na poziomie języka. Szkoda, że do Polski docierają przede wszystkim hiszpańskie bestsellery, a bardziej kameralna i ambitna proza z tamtych stron nie jest u nas wydawana lub nie jest o niej wystarczająco głośno.

Egzemplarz recenzencki otrzymałam od wydawnictwa.