Z towarzyszkami podróży – Anną i Madzią – w Zaandam. Najcieplejszy (i najbardziej przaśny) moment wycieczki.
Moja Holandia pachnie czekoladą ze stroopwafli, trochę trawką, śledziem z cebulką w hotdogowej bułce (ja nie jem zwierząt, ale koleżanki mówią, że ohyda) i książką. Jako egoistka z natury, ku malejącej uciesze moich towarzyszek, weszłam do każdej napotkanej niezależnej księgarni, co udokumentowałam i krótko skomentowałam poniżej. Gdybym była tam sama, pewnie krążyłabym uliczkami amsterdamskiej dzielnicy Jordaan w poszukiwaniu kolejnych (i inie zobaczyła nic innego). Anna, Magda – dzięki!
Jadąc do Holandii niewiele wiedziałam o tym, jak wygląda tutejszy rynek książki, czy to społeczeństwo czytające (przynajmniej statystycznie), co najchętniej czytają Holendrzy. Teraz też nie czuję się ekspertem, ale trochę poszperałam i popytałam. Na początek nasze ulubione wykresy przedstawiające czytelnictwo w Holandii w roku 2018.
źródło: https://www.statista.com/statistics/560420/number-of-books-read-in-the-last-year-in-the-netherlands/
Jeśli wierzyć tym statystykom, między naszymi społeczeństwami jest czytelnicza (zaryzykuję stwierdzenie, że zatem także intelektualna) przepaść. Wyobrażacie sobie, żeby kogoś w Polsce spytano, czy przeczytał 70 książek w roku? Albo chociaż 40? No właśnie. Czy widać to na ulicach Amsterdamu i innych odwiedzonych przeze mnie miast? Nie. Ale trudno się dziwić – tu większość osób mijała mnie na rowerach. Świadczą jednak o tym targi książki, które odbywają się w każdy piątek (Boekenmarkt na Spui) i sobotę (Noordermarkt) na placach w stolicy. Aaa, i regały bookcrossingowe w supermarketach (Eindhoven).
No dobrze, przejdźmy do obrazków. W Amsterdamie i Utrechcie odwiedziłam sporo fantastycznych „sklepów z książkami”.
Amsterdam – miasto wielkich niezależnych księgarń.
Pierwszy napotkany antykwariat. Zdjęcie zrobione z ukrycia, bo w środku był pan, który mocno gestykulował, a na drzwiach karteczka z niezrozumiałym dla mnie napisem.
Lont antiquariaat (Herenstraat 39), czyli piętrzące się stosy papieru z duszą. Podobno jedyny w całym Amsterdamie antykwariat oferujący książki dla dzieci (trochę to dziwne, nie?). Oprócz tego powieści, historia, filozofia i sztuka. Ale Lont to nie tylko książki. Znajdziecie tu także dużo printó – dziecięcych, botanicznych i medycznych, a także zdjęcia. I dużo dziwnych rzeczy, które trudno zakwalifikować (np. ta wielka atrapa tubki z klejem). Miejsce promuje się w sieci w absolutnie fantastyczny sposób (przekład Google’a z niderlandzkiego): „W nostalgicznym sklepie możesz przeglądać książki w wolnym czasie i znaleźć szczególnie to, czego NIE szukasz. Najlepsze znaleziska i niespodzianki, których nie znalazłbyś podczas przeszukiwania Internetu. Jesteśmy przekonani, że w tym tkwi siła tego miejsca”. Antykwariat w każdy weekend melduje się na miejskich targach książki.
De kinderboekwinkel (Rozengracht 34) – królestwo literatury dziecięcej. Piękna kameralna księgarnia dziecięca. W środku dużo picture booków, książek dla dzieci w różnym wieku. Uszeregowanych tematycznie i gatunkowo. To bardzo aktywna księgarnia – odbywa się tu dużo spotkań i warsztatów. Na fanpage’u natomiast kręcony jest vlog z poleceniami i recenzjami książek. Wspaniałe miejsce, w którym nie zabrakło polskich tytułów.
Brak znajomości języka nie stanowił dostatecznej przeszkody. Musiałam kupić tu książkę. Dopiero później odkryłam, że wybrałam dzieło autorki znanej w Polsce serii „Jaś i Janeczka” (vel „Julek i Julka).
Z uwagi na duże zróżnicowane pochodzenie mieszkańców Holandii, część oferty księgarń jest anglojęzyczna. Ewentualnie cała, jak English Bookstore.
Czym najbardziej zaskoczyła mnie Holandia? Rozmachem niezależnych księgarń. Te wielkopowierzchniowe księgarnie nie są sieciami i bardzo szczycą się tym statusem.
American Book Center (ABC) (Spui 12). Innowacyjna i wciąż niezależna anglojęzyczna księgarnia istniejąca w Amsterdamie od ponad 40 lat. Od zawsze rodzinna, dziś także ogromna. W księgozbiorze: fiction i non-fiction (w dużej części specjalnie sprowadzana z Anglii i z USA), magazyny specjalistyczne (moda, grafika, muzyka, science fiction, biznes) oraz gadżety dla książkowych maniaków. Dużo powieści graficznych. Do tego kawiarnia i mnóstwo miejsc do siedzenia. Z uwagi na odwiedzających, przywita nas tu międzynarodowy zespół księgarzy. Księgarnia organizuje również liczne spotkania, warsztaty i inne wydarzenia. Druga filia księgarni znajduje się w Hadze.
Athenaeum (Spui 14-16). Jedna z największych niesieciowych księgarń w Amsterdamie i całej Holandii. W ofercie literatura piękna i beletrystyka w językach: niderlandzkim, angielskim, francuskim, hiszpańskim, niemieckim i włoskim. Jest też oddzielny regał z publikacjami dotyczącymi Amsterdamu. Poza tym szeroki wybór wydawnictw akademickich i prasy.
Scheltema (Rokin 9) – znowu jedna z największych księgarń, tym razem w Europie (pięć pięter, 3200 mkw). Prawie najstarsza w Holandii (1853). Nazywana pałacem książek. Łączna długość półek: 2,2 km, liczba tytułów: 120 000. Może i nie jest kameralnie, ale nie jest to sieć ani księgarnia powiązana z konkretnym środowiskiem wydawniczym czy akademickim. Oprócz książek dostępnych w hurtowniach, księgarnia oferuje końcówki anglojęzycznych wydawnictw, bogaty wybór magazynów oraz… okularów do czytania.
Utrecht – Miasto Literatury Unesco (tym razem nazwa oficjalna). Sobota nie jest dobrym dniem na odwiedzanie księgarń. W ogóle w Holandii bardzo wcześnie zamykają sklepy, a ludzie (wyłączając turystów), raczej nie zalegają o późnych porach na ulicach.
Boekhandel Erven J. Bijlevend (Janskerkhof 7). Kameralna księgarnia i wydawnictwo o tej samej nazwie istnieją od 1865 roku, a więc 150 lat. Pierwotnie była malutką firmą rodzinną, jedną z najstarszych w kraju. Księgarnia specjalizuje się w literaturze pięknej, książkach artystycznych, literaturze faktu, teologii i naukach społecznych.
Steven Sterk (Servetstraat 3). Księgarnia uznawana za raj w samym środku turystycznego Utrechtu. I ja się zgadzam z tym określeniem, bo w środku jest bardzo przyjemnie. Na półkach beletrystyka (także anglojęzyczna), historia, filozofia, podróże, książki przyrodoznawcze i kulinarne, poezja i literatura dziecięca. Z początku (1985) był tu antykwariat założony przez Stevena Sterka, od 1989 księgarnia, która zmieniała właścicieli. Dziś znów pieczę sprawuje tu księgarz Sterk.
Aleph Books CD’s (Vismarkt 9). Księgarnia i antykwariat w jednym działająca od 1986 roku przez siedem dni w tygodniu (tutaj to rzadkość). Znajdziecie tu książki o sztuce, architekturze, historii, filozofii, literaturze i muzyce, a także muzykę (głównie klasyczną) w czystej postaci. Co roku odbywa się tu koncert: Aleph Books Concerts.
I to tyle. W Holandii spędziłam pięć intensywnych dni, odwiedzając również Edam, Zaandam i Eindhoven, jednak tam nie natknęłam się na żadną księgarnię. Ciekawych turystyki księgarnianej odsyłam do wpisu o Berlinie i Poczdamie i zapowiadam kolejny odcinek: Ateny (już we wrześniu!).