Wyjdź z jaskini! – pochwała filozofowania. Rozmowa z Jarosławem Markiem Spychałą

DSC_9775-2

pobraneRazem z przyjacielem po fachu, Patrykiem Polusem mieliśmy przyjemność porozmawiać z Jarosławem Markiem Spychałą, filozofem, twórcą metody Lego-Logos, autorem książki JASKINIA. DROGA REBELIANTÓW (Wydawnictwo Tako).

Jeśli jeszcze nie czytaliście tej książki: Jaskinia burzy dystans między człowiekiem i filozofią. Obala stereotyp myśliciela ubierającego się na czarno, który patrzy w sufit i docieka sensu życia czy humanisty uprawiającego naukę w gabinecie w izolacji od rzeczywistości. Pokazuje, że filozofia jest dziedziną bliską naszemu życiu jak żadna inna. I robi to w niezwykle atrakcyjny sposób: przez odniesienia do świata popkultury. A punktem wyjścia jest Platon i jego metafora jaskini. Pięknie wydana, świetnie opracowana graficznie książka (księga! grubaśna i ciężka!) nominowana w konkursie organizowanym przez Polskie Towarzystwo Wydawców Książek na Najpiękniejszą Książkę Roku 2018.

 

Twoja książka wskrzesza platoński mit jaskini, dowodząc jego filozoficznej doniosłości i trafności odniesienia do ludzkiego losu. Skąd pomysł oparcia książki na tej metaforze?
Kiedy studiowałem w Toruniu, w jednej z sal wykładowych wisiał plakat z Wittgensteinem i z cytatem z jego Philosophische Untersuchungen: “Jaki jest cel filozofii? Uwolnić muchę ze szklanej pułapki”. Gdy go po raz pierwszy zobaczyłem zastanowiło mnie, co znaczą te słowa, ale mając jednak ledwie 20 lat mogłem się tylko oswoić z widokiem cytatu. Jego sens zrozumiałem lata później, gdy już od dawna na niego nie patrzyłem.

Słowa Wittgensteina to nic innego jak parafraza platońskiej jaskini. Mucha wpada do pułapki, ale sądzi, że jest wolna w świecie, bo przecież wszystko widzi przez szklane ścianki i pozornie wciąż lata. Jednak mucha patrzy tylko na iluzję świata, wcale nie może nigdzie dolecieć i dotknąć tego, na co patrzy, tak jak niewolnik nie może nigdzie się poruszać i nie może dotknąć cienia na ścianie jaskini. Mucha jest uwięziona, choć jak niewolnik nie zdaje sobie z tego sprawy i nigdzie nie poleci, dopóki się nie uwolni.

Pisząc książkę nie tyle chciałem przypomnieć o doniosłości metafory Platona, choć na pewno też, ile o zjawisku, które metaforą zostało zilustrowane. Chodzi o oczywistość, z jaką przyjmujemy świat i która nas bardziej więzi niż nam ten świat wyjaśnia, a tym samym nie pozwala nam w życiu niczego osiągnąć. Chodzi o to, aby w życiu wyjść z cienia, aby wyzwolić się od iluzji, że czegoś nie możemy, że czegoś nam nie wolno. Aby wyzwolić się od iluzji, że jesteśmy skazani na porażkę tak jak niewolnik jest skazany na więzienie jaskini.

Jednak aby tego dokonać, musimy odwrócić wzrok od świata, by go móc naprawdę zobaczyć.

Camus pisał w Notatnikach: “Myśli się tylko obrazami. Jeśli chcesz być filozofem, pisz powieści”. Czy Spychała powiedziałby “Myśli się tylko obrazami. Jeśli chcesz być filozofem, oglądaj filmy?”
Jeżeli popatrzymy na film z perspektywy mitu o Golemie, to dostrzegamy, że kryje się w nim ukryte pragnienie bycia bogiem. Rabbi tworząc z gliny Golema zrównywał się z Bogiem, który stworzył z gliny człowieka. Reżyser kręcąc film powołuje do życia świat, tak jak Bóg stworzył świat z nicości. I podobnie filozofia często obiecywała człowiekowi boskość, zwłaszcza antyczna. Filozof w perspektywie Platońskiej próbuje wyjść poza kadr, zobaczyć, co jest po drugiej stronie obrazu. Obraz – film – jest dla niego punktem wyjścia, złudzeniem, który chce przekroczyć. Wyjście z jaskini, wyjście poza obraz, pozwala poznać nieśmiertelne idee, dostąpić nieśmiertelności, a więc w praktyce stać się bogiem.

Ja chciałem stworzyć nie jeden a wiele obrazów i tymi obrazami poruszyć, dodać odwagi do „wychodzenia poza kadr”.

IMG_4969

Przejście na drugą stronę obrazu jest wyjściem z jaskini?
Dokładnie. Tak dzieje się w opowieści o Alicji po drugiej stronie lustra. Po drugiej stronie kadru jest Kraina Czarów, kraina w której Alicja uzyskuje magiczną moc. Filozof po drugiej stronie jaskini widzi słońce, które napełnia go światłością – to, co było niejasne lub niemożliwe dla niewolnika, dla filozofa staje teraz osiągalne.

W Twojej książce pojawiają się trzy pary pojęć związanych z obrazami: patrzeć/widzieć, widzieć/wiedzieć i niewidzialny/niewidomy.
Te pary się wzajemnie warunkują. Wszyscy patrzą, ale widzą tylko nieliczni. Ci z kolei, którzy zobaczą, zaczynają wiedzieć, w znaczeniu rozumieć.

To zdaje się być bardzo abstrakcyjne dla zwykłego człowieka.
Przeciwnie. Powiadamy: “Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal”. Gdy raz zobaczymy rysę w naszej miłości, np. gdy ktoś nas zdradza, wtedy coś pęka w naszym sercu. Przez to pękniecie może wydobyć się odwaga, aby nasze życie zmienić. Stąd rola widzenia – widzenie nie pozwala na bycie biernym, patrzenie niestety tak. I żeby było jasne, ta zależność nie odnosi się tylko do miłości, lecz do całego naszego życia.

A niewidzialny i niewidomy?
Często z obawy przed stratą czegoś wolimy różnych rzeczy nie widzieć i tym samym dalej na nie biernie patrzymy. W ten sposób stajemy się nie tylko symbolicznie niewidomi, ale i praktycznie niewidzialni. Inni zaczynają się zachowywać tak, jakby nas tu w ogóle nie było. Nikt nie bierze nas poważnie, bo każdy wie, że i tak nie zareagujemy. A to pozwala innym robić z nami wszystko.

IMG_4968

Porozmawiajmy trochę o genezie Twojej książki. Moja przygoda z filozofią zaczęła się od Świata Zofii. Wydaje mi się, że jej forma, a nawet opowiedziana historia dziś nie zrobiłaby już na nikim wrażenia (chociażby dlatego, że poczta tradycyjna to dla wielu młodych abstrakcja).
Podzielam zdanie, że czas niektórych książek przemija. Świat Zofii ma wielką wartość dla tych, którzy się z nią wtedy zżyli, ale dla nowego, współczesnego odbiorcy, może już trącić myszką. Idąc za Heglem powiedziałbym, że są myśliciele-bohaterowie swojego czasu, i myśliciele-bohaterowie ludzkości. Beethovena będą słuchać zawsze, a o Bieberze już zapomnieli.

Myślisz, że Jaskinia może być przewodnikiem po filozofii na miarę XXI wieku?
Myślę, że byłaby lepszym przewodnikiem dwadzieścia lat temu, kiedy wpadłem na pomysł, by ją napisać. Jest wiele powodów, dla których książka powstała i dla których wygląda w ten, a nie w inny sposób. Wtedy zakładałem, że jeśli ludzie zobaczą na własne oczy, jak filozofia może wyglądać, to zareagują na nią. Dziś nikomu nie chce się oglądać filmiku, który trwa więcej nić 30 sekund, a co dopiero książki, która ma 400 stron.

Planujecie z wydawnictwem Tako zagraniczne wydania?
Tak. Książka niedługo ukaże się w Niemczech, trwają również rozmowy z Francuzami i Anglikami.

Pytam o to dlatego, bo mam poczucie, że Jaskinia wszędzie będzie się miała lepiej niż w Polsce… Pomijając to, że dla skąpiącego na kulturę Polaka będzie droga, u nas nie ma tradycji filozofowania. Od dziecka tłucze się nam do głowy, że skoro pytamy, to znaczy, że nie wiemy, więc jesteśmy beznadziejni. “Nie filozofuj” – mówi się pogardliwie. Moim zdaniem, to wielka odwaga wydać taką książkę w naszym kraju.
Trudno się z tym nie zgodzić. Dlatego na okładce nie pada słowo filozofia, które jest jednym ze skutecznych odstraszaczy. Na wstępie książki piszę, że filozof albo zmieni nasze myślenie o świecie, albo zanudzi nas na śmierć. Dopowiedziałbym, że w Polsce filozof nawet nie zdąży nikogo zanudzić, bo nawet nie dopuści się go do głosu.

Piszesz, że aby zapalać innych, samemu trzeba płonąć. Mamy więc filozofa-rebelianta, który wychodzi z jaskini w stronę światła, zapala się tym wiecznym ogniem i wraca do jaskini, aby wyciągnąć z niej innych. Czy Ty tą książką sam wyszedłeś z jaskini, zobaczyłeś, co jest po drugiej stronie obrazu i wracasz, aby zapalać innych, czy dopiero testujesz, czy Twoja propozycja może się sprawdzić?
Od początku, gdy zająłem się filozofowaniem praktycznym, Lego Logos, zajęciami z dziećmi i z młodzieżą, miałem w sobie chęć działania dla dobra całego szkolnictwa. W tej chwili wykładam zagranicą, bardzo dużo podróżuję i w naturalny sposób bywam rzadziej w Polsce. Ale dzięki temu jest miejsce dla innych – wybitnych osób w Polsce nie brakuje.

Czyli filozofia w szkole stanęła?
Nie do końca. Wystarczy spojrzeć na to, co robi Kreatywna Pedagogika w Gdańsku. Chodzi jednak o coś bardziej zasadniczego. Trzydzieści lat po zmianie w Polsce nadal nie ma pomysłu na polską szkołę, nadal nie wiadomo, kim ma się stać człowiek po ukończeniu podstawówki. Nie mam na myśli wiedzy merytorycznej, ale to, jaką wrażliwość ma mieć ten człowiek, co i po co ma rozumieć. Tu nie chodzi o to, czy będzie filozofia w szkole, tylko o to, czy jest filozofia szkoły. Pisałem o tym lata temu w Polityce.

Polska nie sprzyja filozofowaniu?
Abstrahując od kwestii nauczania religii w szkołach, na pewno nie należy uzależniać obecności filozofii w odniesieniu do religii. Brakuje wyszkolonych nauczycieli, a nowa reforma szkolnictwa wyższego powoduje, że zamyka się kierunki związane z dydaktyką filozofii. W konsekwencji wróży to rychłe wymarcie etyki w szkole. Kto miałby jej uczyć, skoro nie będzie można zdobyć stosownych uprawnień? Filozofii w Polsce potrzebna jest pomoc akademików, takich wspaniałych postaci jak prof. Ewa Nowak, prof. Aldona Pobojewska, prof. Małgorzata Kaliszewska, prof. Lech Witkowski, prof. Paweł Walczak, prof. Tomasz Mazur, prof. Artur Krajewski, czy prof. Marek Piechowiak. W rzeczywistości potrzeba zaangażowania całego środowiska akademickiego, by ugruntować obecność filozofii w jej pełnej krasie. I musi to prawdopodobnie nastąpić odgórnie, ze strony Parlamentu Europejskiego, bo inaczej chyba nic się nie zmieni.

IMG_4970

Ja widzę tę książkę trochę jako Twój dziennik, historię Twojej rebelii. Wspominasz, gdzie i kiedy coś napisałeś, jak wpadłeś na jakiś pomysł. Jaskinia epatuje aktywnym życiem jej autora – filozofa, ale także poligloty i podróżnika. Bawisz się znaczeniami, brzmieniem języka, dociekasz źródłosłowów, fragmenty tekstów filozoficznych przywołujesz w kilku językach.
Filozofem stajesz się w drodze. A jak gdzieś jadę, uczę się języka tego kraju. Kiedy z niego wyjeżdżam, jestem w miarę komunikatywny. Jak byłem na Zanzibarze, to nie chodziłem na margerittę do turystycznych kawiarń, tylko siedziałem wśród tubylców i uczyłem się suahili. Zawsze zaczynam od uczenia się słów, które pozwalają mi dalej poznawać dany języka wewnątrz tego języka, bez korzystania ze słownika. Moje słownictwo i znajomość gramatyki stopniowo się wzbogaca, jak kula śniegowa. Oczywiście te podstawowe języki jak angielski, niemiecki czy greka i łacina poznałem na uniwersytecie, ale innych uczyłem się “w drodze”. Arabskiego uczyłem się podróżując po wykopaliskach w Egipcie.

Spytam pragmatycznie: po co?
Przede wszystkim dlatego, że nasze rozumienie świata wynika z języka – Wittgenstein powie: „Granice mego języka oznaczają granice mego świata”. Jakie to daje możliwości? Pamiętam, jak skończyli odbudowywać bibliotekę w Aleksandrii, u władzy był wtedy Husni Mubarak. Jeszcze nie dotarł na miejsce, a mnie już wpuścili do środka, tylko dlatego, że trochę mówiłem po arabsku. I tak zdążyłem przed Mubarakiem!

Można uprawiać filozofię siedząc w gabinecie?
Pewnie, że można – Jan Szczepański pisał Sprawy Ludzkie w szpitalnym łóżku. Z pewnością zatem można pisać i w fotelu. Jeśli jednak chcemy coś powiedzieć o życiu uprzednio tym życiem nie żywszy, to właściwie, o czym możemy powiedzieć? Bycie filozofem wynika z odwagi, z narażenia się, z upadku i porażki. Jeśli chcesz porwać za sobą ludzi, przekonać ich do siebie i do tego, co mówisz, musisz dowieść swojej odwagi. Inaczej nie staniesz się wodzem plemienia. To kwestia wyboru, czy chcesz być królem korytarza czy królem życia.

Co nie zmieściło się w książce?
Na przykład odniesienia do serialu Black Mirror, czy filozofii Wittgensteina i Jeana Baudrillarda. Nie dało się ująć wszystkiego. Poza tym, nie chodzi o to, żeby opowiedzieć wszystko, co się wie. Trzeba stworzyć miejsce dla czytelnika. Stąd szerokie marginesy i dużo wolnej przestrzeni. Odbiorca sam może dopisać dalszy ciąg, bo książka ma być wezwaniem do przygody. Jest próbą otworzenia oczu. Jaskinia, poświęcona wprost filozofii, otwiera trylogię. Drugi tom będzie dotyczył metody Lego Logos, czyli edukacji, natomiast trzeci zastosowania mitu Platona w komunikacji i marketingu.

Jaskinia to rewelacyjne grafiki. Jak robi się takie rzeczy?
Grafiki wykonało trzech autorów, których wybrałem z setki. Na początku każdego poprosiłem o stworzenie ilustrowanego komentarza do tego samego tekstu. To było ciekawe doświadczenie, poszukiwanie kongenialnych umysłów. Nagrywałem im filmy, rysowałem, jak wyobrażam sobie poszczególne sceny. Myśmy się nigdy nie spotkali. Obrazy zawsze były dla mnie ważne, choć pierwotny pomysł był trochę inny. Chciałem, by te grafiki przybrały formę obrazów olejnych i żeby powstało w Polsce Muzeum Obrazów Filozoficznych. Jeszcze wcześniejszym pomysłem było zbudowanie w Warszawie Ulicy Filozoficznej, która mówiłaby do przechodniów filozoficznymi obrazami.

Jest coś, co bardzo chciałbyś zrobić albo miejsce, które bardzo chciałbyś odwiedzić?
Mam sporo takich rzeczy, choć zawsze starałem się sukcesywnie realizować marzenia. Większość z nich kręci się wokół obrazów, które poruszyły mnie w dzieciństwie. Takim filmem był Indiana Jones. Ostatnia krucjata. Akcja rozgrywała się m.in. w świątyni, gdzie poszukiwali świętego Graala. Sceny kręcili w Petrze w Jordanii. Udałem się więc do Petry. Luc Skywalker dostał wezwanie do przygody na pustyni na planecie Tatooine – ta scena została nakręcona w Tunezji na pustyni. Pojechałem tam. Podążałem tropem tych obrazów, ponieważ chciałem nie tylko zobaczyć je własne oczy, ale także ich doświadczyć. Wiedziałem, że kontakt z prawdą o tych miejscach jest wyjściem poza kadr. Nie oglądałem już tych miejsc przez pryzmat taśmy filmowej, lecz dotykałem ich, widziałem je. To było dla mnie ważne. Z najbliższych marzeń, chciałbym odwiedzić wszystkie miejsca, w których kręcono Imię róży – we Włoszech, Hiszpanii, Niemczech. I niedługo będę to robił!

DSC_9775-2