Zapiski z lektury – luty – marzec 2022

zapiski z lektury (2)
TRZY TŁUMACZKI
Krzysztof Umiński
Wydawnictwo Marginesy, 2022
Wyobrażających sobie tę książkę jako żywoty trzech pań ślęczących przy biurku ze słownikiem uspokajam: to nie tu. Krzysztof Umiński brawurowo wykonał pracę biografa, kronikarza i eseisty. Napisał pionierską rzecz, którą czyta się jednym tchem i mimo że jest to książka nierówna, zasługuje na uznanie. Bo choć coraz częściej nazwisko tłumaczki/tłumacza ląduje na okładce, dopiero taka potencjalnie popularna publikacja ma szansę na stanowcze wyciągnięcie ich z cienia. Umiński – także tłumacz – dostrzegł wartość w historii tych, które z wielką determinacją powoływały do istnienia nowe światy (wewnętrzne i zewnętrzne).
TRZY TŁUMACZKI, których okres największej aktywności przypadł na czasy PRL-u. Joanna Guze – zawsze będę jej wdzięczna za wprowadzenie (razem z Marią Zenowicz) do polszczyzny Camusa. Mistrzyni przekładu dzienników wielkich pisarzy, maniakalnie pisząca listy, które Umiński gęsto przytacza w książce. To też najpełniejsza, najbardziej krwista opowieść. Anna Przedpełska-Trzeciakowska, ta od Faulknera i Jane Austen. Jedyna żyjąca bohaterka, rozmówczyni autora, wciąż aktywna i zabierająca głos w sprawach społecznych. Wreszcie Maria Skibniewska, gigantka od Tolkiena. Sama milcząca, trzymająca innych na dystans. Kiedy odeszła, jej świat zniknął bezpowrotnie. Doceniam to, że Umiński w autorski sposób podjął każdą z opowieści. Inne były ich życia, inne modele działania, inne ślady pozostawiły po sobie. Pełnię możliwości autora widać w narracji o Guze, która jest postacią pełnowymiarową, jej historię czyta się na jednym wdechu. Potem książka trochę siada, odnalezionych materiałów jest mniej, a narracja staje się bardziej rwana i anegdotyczna.
Co jeszcze?Od bohaterek i autora czuć pasję do literatury. Chce się zarzucić pogoń za nowościami i (ponownie) czytać ich przekłady. Trzeba też docenić wydanie pełne zdjęć tłumaczek i okładek książek, które przełożyły.
Wynotowane (o sztuce przekładu):
• Tłumaczenie jest skrajną formą czytania.
• Zły przekład jest obowiązkiem, kiedy tłumaczy się źle napisaną książkę.
• Czytelnik prześlizguje się po fragmentach. Tłumaczowi wchodzą one w kręgi szyjne, nadgarstki i pod czaszkę.
NAZWAŁEM GO KRAWAT
Milena Michiko Flašar
przeł. Barbara Bruks, Oficyna Lustro 2021
NAZWAŁEM GO KRAWAT Mileny Michiko Flašar to powieść kompletna. Misternie skonstruowana historia o lęku i samotności wynikających z poczucia niedopasowania. Autorka o japońsko-austriackich korzeniach punktuje krzywdy na ludzkiej psychice, jakie powstają wskutek narzucanej społecznie presji. Rozpisana na sekwencje scen rozgrywających się na parkowej ławce mikropowieść dowodzi, że do pełni istnienia potrzebujemy relacji z drugim człowiekiem.
Język odzwierciedlający stanu bohaterów, wymowne symbole i obrazy, japońskość, która nie odbiera uniwersalizmu. Świetna rzecz do wielokrotnej lektury – najlepiej w papierze, bo wydanie pierwszej klasy.
INTERNAT
Serhij Żadan
przeł. Michał Petryk, Czarne, 2019
Czytanie tej książki teraz nie było łatwym doświadczeniem. Ta tak, jakby dalej czytać wiadomości, oglądać nagrania i obrazy. Jakby walczyć o przetrwanie w grze, w której ktoś zabrał nam pada.
Jeśli miałabym teraz polecić lekturę INTERNATU, to tylko osobom o mocnych nerwach. Bo czy muszę dodawać, że jest to świetnie napisane? Świadczy o tym również fakt, że Polacy zgłosili Serhija Żądana do literackiego Nobla.
Spoiler alert: „Paszka śmieje się sceptycznie. Skręcamy za róg. Nasze okna świecą jednostajnym telewizyjnym światłem. W domu pachnie świeżymi prześcieradłami.” ??
KONIEC ZxxxANEGO ŚWIATA
Charles Forsman
przeł. Marceli Szpak, Non Stop Comics, 2018
Znajomy stwierdził, że mi ten komiks na pewno mi się spodoba (czyżby zgadł po pierwszym kadrze?), i miał rację. Smutno-straszno-(czarno)śmieszna opowieść, którą mógł wymyśleć tylko Amerykanin. Polecam jako odtrutkę od rzeczywistości.