BIG BOOK FESTIVAL 2018. Ekspedycja! [fotorelacja]

IMG_0454

Późny wtorek, a ja piszę o wydarzeniu, w którym brałam udział ostatniej niedzieli. Wczesna środa, a Ty czytasz o wydarzeniu, w którym brałam udział ostatniej niedzieli. Jak na mnie, to całkiem niezłe tempo (śmiech). W piątek i sobotę zmasowany atak przypuściły na mnie praca i migrena, ale na ostatni dzień Big Book Festivalu udało mi się dotrzeć. Zobaczcie, jak było!

ZAWŁADNIĘCIE PRZESTRZENIĄ + KONCEPT 6. EDYCJI BBF

Od kilku lat wyczekuję czerwcowego weekendu, kiedy Fundacja „Kultura nie boli” przeobraża wycinek warszawskiej przestrzeni, w którym książek spodziewalibyśmy się w ostatniej kolejności. Dość wymienić opuszczoną szkołę czy kompleks pofabryczny, gdzie kiedyś produkowano sery topione. W tym roku BBF odbył się w Fun Parku – idealnym na kolejną odsłonę Jurassic Park – i na Arenie wspinaczkowej przy ul. Merliniego 2.
Aby zrozumieć osadzenie festiwalu w tej szalonej lokalizacji, wystarczy wspomnieć nazwę i tematykę tegorocznej odsłony imprezy. Ekspedycja! Zapomnij o granicach! Było emocjonalnie, intensywnie, ryzykancko, z pasją – a takie doznania z całą pewnością towarzyszą himalaistom, którzy odegrali niebagatelną rolę w programie literackiego święta. Podejmowane podczas festiwalu tematy były ekstremalnie ważne (istota człowieczeństwa, odpowiedzialność za planetę, wartości, które liczą się w życiu, bieg historii), a to wszystko bez nadmiernego patosu i ciśnienia. Dzięki zaproszonym gościom z całego świata, uczestnicy BBF mogli eksplorować nieznane rejony literatury i myśli ludzkiej. W końcu chodziło też o przekraczanie granic, które stawiamy sobie sami – naszych uprzedzeń, słabości, lęków.

Choć organizatorzy świetnie poradzili sobie z deszczem, żałuję, że pogoda nie dopisała, bowiem w niedzielę wszystkie, pieczołowicie przygotowane, strefy na świeżym powietrzu zostały przeniesione do środka. Ale i tak było pięknie!

IMG_0414

IMG_0454

IMG_0423

IMG_0421

IMG_0470

IMG_0460

Ekspedycja polarna. Mocno klimatyzowane pomieszczenie z trzeszczącą krą zamiast podłogi, tfu, biegun północny, na którym na czytelników czekała niezwykła Bea Uusma – kobieta, która rozwiązała tajemnicę mającej miejsce ponad sto lat temu ekspedycji arktycznej.

IMG_0461

Ekspedycja górska. Tu można było bliżej poznać ośmiotysięczniki, sprawdzić na własnej skórze, ile waży himalaistyczny ekwipunek i porozmawiać z nieustraszonym Piotrem Pustelnikiem.

Ekspedycja kosmiczna. W tej przestrzeni Kinga Baranowska opowiadała o słynnej sondzie kosmicznej, a dzięki technologii VR gwiazdy były na wyciągnięcie ręki (dosłownie).

SPOTKANIA

BBF to blisko sto spotkań zorganizowanych na pohybel przyjętym konwencjom i zwyczajom. Okrągłe stoły, kontrowersyjne duety, spacery, warsztaty, w tym roku ekstremalnie nową formą była joga z książką… Ja zdołałam uczestniczyć w czterech spotkaniach, choć nieraz chciałam się bilokować. Na szczęście, transmisje z niektórych spotkań są dostępne w sieci (polecam zwłaszcza okrągłe stoły).

IMG_0417

Kolejka po spotkaniu z francuską autorką literatury młodzieżowej, Clémentine Beauvais, autorką książki „Pasztety, do boju!”. Jej lektura przywróciła mi wiarę w literaturę dla tej grupy docelowej, która, jak się okazuje, nie musi być głupiutka. Wręcz przeciwnie, „Pasztety” w zabawny sposób opowiadają o bardzo ważnej sprawie, jaką jest samoakceptacja. A Clémentine ma w sobie tyle uroku, że wszystkie egzemplarze sprzedały się jak ciepłe bułeczki. Spotkanie świetnie poprowadziła Anna Dziewit-Meller, której obydwa tomy serii „Damy dziewczyny, dziewuchy” potwierdzają słowa Francuzki, że dziewczyny mają – choć nie zawsze uświadomioną – moc.

IMG_0429

Bea Uusma, moja bohaterka tegorocznego festiwalu (Jak dooglądacie i doczytacie relację do końca, to dowiecie się, dlaczego). Szwecka autorka wydanej z przeogromną starannością o każdy szczegół książki „Ekspedycja. Historia mojej miłości” (brawa dla Wydawnictwa Marginesy!). Kobieta pełna pasji, która wyjaśniła zagadkę brawurowej wyprawy balonowej schyłku XIX wieku, zakończonej zaginięciem jej członków. Spotkanie poprowadził Jarosław Kuźniar. 

IMG_0439

Justyna Kopińska i Linda Polman przepytywane przez Emilię Padoł, czyli ważne spotkanie o codzienności skazanych i ich najbliższych. Linda Polman, holenderska dziennikarka niezależna, autorka wydanego ostatnio przez Czarne reportażu „Laleczki skazańców. Życie z karą śmierci” opowiadała o fascynacji i powodzeniu, jakim cieszą się ci, którzy w teksańskich celach śmierci czekają – nawet po kilkadziesiąt lat – na egzekucję. Justyna Kopińska mówiła o syndromie sztokholmskim i listach miłosnych, od których, po wyjściu z więzienia, nie mógł opędzić się Trynkiewicz, ale nie tylko. W szerszej perspektywie, uczestnicy spotkania byli świadkami dyskusji o polskim i amerykańskim systemie (nie)sprawiedliości, (nie)możliwej resocjalizacji, i istocie zła.

IMG_0446

IMG_0443

Ostatnie spotkanie autorskie BBF. Pełna sala trwająca przez całe spotkanie w kompletnej ciszy. W końcu jego bohaterką była wyjątkowa amerykańska pisarka, Anne Proulx. W rozmowie prowadzonej przez Magdę Sendecką, autorka „Drwali” i „Kronik portowych” opowiadała o tym, jak bestialsko człowiek zachowuje się wobec przyrody, i z czego to – jej zdaniem – wynika. O zaletach życia offline. O odpowiedzialności za faunę i florę. A także o tym, jak niezwykłym miejscem jest, odwiedzona przez nią dzień wcześniej, Białowieża. Mądre, ważne słowa, w sam raz na zamknięcie festiwalu.

ANEGDOTA

Stoję na samym końcu kolejki po autograf autorki „Ekspedycji”. Każdy, kto miał jej książkę w ręce wie, że najmniejszy nawet detal jest w niej głęboko przemyślany i dopieszczony. Wyjaśnieniem tej perfekcyjności formy może być fakt, że Bea jest także ilustratorką. Jak się okazało, autorka rytualnie podpisuje książki czarnym cienkopisem, choć nigdy nie nosi go przy sobie. Rozpoczęło się poszukiwanie pisaka. Myślę sobie, że przecież mam taki w torbie, więc biegnę przez tę kolejkę myśląc, że zaoszczędzę przy tym czas oczekiwania i od razu dostanę podpis. Ktoś mnie ubiegł. Wracam na koniec kolejki.
Ostatnia osoba przede mną zyskuje autograf. Podaję Bei książkę, rozedrganym głosem dziewczynki, która boi się stanowiących dla niej świętość autorów, dukając, jakie zrobiła na mnie wrażenie i literując swoje imię. Wtem, cienkopis przestaje pisać. No więc rzucam się w otchłań swojej torby, w której jest absolutnie wszystko (włącznie z ulubioną piłką mojego psa). Bez wyjęcia części klamotów nie odnajdę piórnika. Wyjmuję m.n. spóźniony prezent urodzinowy, który dostałam tamtego ranka – kilka par skarpetek z „Alicji w Krainie Czarów”. I wtedy słyszę pisk radości Bei, która – jak się okazało – uwielbia Alicję. I której przez ponad dwadzieścia lat, kiedy pracowała nad rozwiązaniem zagadki ekspedycji polarnej towarzyszyło zaczerpnięte z tej książki motto. To dlatego, kiedy podczas imprezy z czasów liceów znalazła na półce książkę o tej wyprawie, postanowiła rozwiązać jej zagadkę. To dlatego, aby zrozumieć możliwe przyczyny śmierci polarników, podjęła studia medyczne. To dlatego, kobieta, która najbardziej na świecie uwielbia wannę pełną gorącej wody, wybrała się na biegun północny. Dlaczego? Bo, jak powiedział kot z Cheshire, TYLKO WARIACI SĄ COŚ WARCI.

IMG_0434

I tym budującym akcentem kończę fotorelację z 6. edycji Big Book Festivalu. Ogromne podziękowania dla organizatorów i do zobaczenia za rok!

PS Moja torba oprócz skarpetek zmieściła pięć nowych książek. Oto one: Bea Uusma „Ekspedycja”, Linda Polman „Laleczki skazańców”, Anne Proulx „Drwale”, „Nasz chłopak” Daniel Magariel i „Jak przemijający cień” Antonio Munoz Molina. Recenzje prędzej lub później znajdą się na blogu.